#wtonacjirozmowy: Barbara Paterek – Feder: Pozostaję w nieustannym szoku przyglądając się odbiorowi „W cieniu kłamstw”

In Wywiady

fot. Małgorzata Wielicka.

– Z pewnością i bez wstydu mogę jednak powiedzieć, że wiem po sobie, co to znaczy mierzyć się z zaburzeniami psychicznymi, tj. emocjonalnymi, mam tu na myśli konkretnie zaburzenie lękowe, ponieważ kilka lat temu walczyłam z nerwicą, więc wiem jak trudna i wyboista jest to droga – mówi portalowi wtonacjikultury.pl Barbara Paterek – Feder, czyli autorka pozycji pt. „W cieniu kłamstw”.

fot. Wydawnictwo Dlaczemu

Kamil Piłaszewicz: Patrząc na tytuł „W cieniu kłamstw” i nim zastanowimy się nad tym, w jaki sposób one rzutują na rzeczywistość bohaterów, to pochylmy się nad naszym życiem. Dlaczego kłamiemy, mimo, że wiemy, że przeważnie jest to złe, psujące, a nawet destrukcyjne działanie?

Barbara Paterek – Feder: Wysunął Pan ciężką armatę na pierwsze pytanie! (uśmiech) Myślę, że ludźmi kierują różne motywacje, pod tym względem jak i wieloma innymi. Jako absolwentka psychologii mam tendencję do doszukiwania się wpływu osobowości i temperamentu na nasze zachowania – one z pewnością nie pozostają bez znaczenia i w wypadku posuwania się do kłamania też. Ogółem, myślę jednak, że w większości ludzie naginają rzeczywistość do swoich aktualnych potrzeb. Kłamiemy, kiedy chcemy coś osiągnąć. Kłamiemy również wtedy, kiedy się czegoś wstydzimy i wolimy to zataić, ukryć pod osłoną kłamstwa. Muszę też jednak zaznaczyć, że często kłamiemy z dobrych pobudek (a przynajmniej tak nam się wydaje) – na przykład chcemy oszczędzić komuś bliskiemu cierpienia, a wiemy, że mówiąc mu prawdę mocno go zranimy. Tak też myślała Blair – bohaterka „W cieniu kłamstw”, chciała ochronić swoich najbliższych. Czy to było etyczne? Czy to było mądre? Sądzę, że każdy powinien sam postawić sobie to pytanie i spróbować na nie odpowiedzieć.

W trakcie lektury zastanawiałem się nad tym nie dlaczego wybór padł właśnie na zbitkę tych słów, ale jak do tego doszło, że one zostały wyłowione? Jak wyglądał proces tworzenia samej powieści i opatrzenia go tzw. hasłem kluczem?

– Hmm… Szczerze? Wymyślanie tytułu jest dla mnie zawsze dużym wyzwaniem. To, jak i tworzenie opisu (śmiech). Najpierw stworzyłam tzw. wstępny draft historii. Gdy już go rozbudowałam, zaczęłam zastanawiać się nad tym, co jest tak naprawdę główną osią fabuły. Szybko zrozumiałam, że w tej historii każdy z bohaterów ma „coś za uszami” – jedni więcej, drudzy mniej. Jednak niezaprzeczalnie każdy z nich w pewnym momencie posuwał się do kłamstwa. Tak wyłowiłam same „kłamstwa”. Później wypisałam kilkanaście konfiguracji tytułu, było tego naprawdę sporo. „W cieniu kłamstw” po prostu od razu rzuciło mi się w oczy i zrozumiałam, że to jest to! Bohaterowie bowiem przez kilkanaście lat żyli właśnie w ich cieniu – w cieniu kłamstw, i to licznych.

Wiemy, że opis jak i sama historia uczy nas, czy prowadzi pokazując jak bohaterowie po dwunastu latach starają się, dążą do bycia szczerymi. Tak na logikę: dlaczego „woleli” tworzyć piętrowe, kolejne kłamstwa, aniżeli stosować się do maksymy, że „albo szczerze, albo wcale”?

– Wracamy do tematu motywacji. Cieszę się, bo to mój ulubiony temat! (uśmiech) Kiedy piszę, zawsze staram się postawić na miejscu bohatera. Zresztą gdy czytam, robię dokładnie to samo. W przypadku bohaterów „W cieniu kłamstw” sprawa jest skomplikowana, przynajmniej w moim odczuciu. Muszę przyznać, że mimo, iż to „moi” bohaterowie, dalej nie wiem, co bym zrobiła, gdybym znalazła się w ich skórze. Kieruję się zasadą, że „znamy siebie na tyle na ile nas sprawdzono”, a że nie mam takich doświadczeń, jak oni (na szczęście), to naprawdę jest mi się ciężko do tego odnieść. Sądzę jednak, że żadne z nich w głębi duszy nie kłamało w sposób perfidny, czy destrukcyjny. Nie robili tego po to, aby w sposób okrutny osiągnąć swoje cele. Oczywiście, docelowo te kłamstwa ich od siebie oddalały i wpływały na ich wzajemne relacje, ale każde z nich kłamało, bo przed oczami mieli tylko jedno: chronić najbliższych. Blair kłamała, bo uważała, że bolesna prawda zniszczyłaby życie jej ukochanego, jej ciotki, dochodzi również kwestia wstydu, z którym się mierzyła, jako młoda kobieta. W przypadku Aidena – kłamał, ponieważ chciał zbliżyć się do ukochanej i uznał, że właśnie w ten sposób to osiągnie. Czy wyszło im to na dobre? Na to pytanie czytelnik musi już sam sobie odpowiedzieć.

fot. Wydawnictwo Dlaczemu

Wiemy, że Blair O’Brien nie poddała się, mimo że miała złamane serce. Wiem, że to pytanie dotyczące gdybania, ale jeśli na jej drodze nie pojawiłby się mężczyzna, o którym nie była w stanie zapomnieć, to jakimi drogami mogłyby potoczyć się jej losy?

– Bardzo ciekawe pytanie dla autora! Zmusza mnie Pan właśnie do napisania w głowie historii od nowa. (śmiech) Myślę, że byłoby jej bardzo ciężko, gdyby do jej życia nie powrócił ukochany. Być może dokonałaby się zemsta, na którą od wielu lat liczyła, ale wątpię, czy czułaby się z tym dobrze. Zapewne dalej tkwiłaby w sieci swoich kłamstw, a to byłoby już destrukcyjne – dla jej samopoczucia, życia. Obawiam się, że docelowo mogłoby się to skończyć nawet tragicznie, ponieważ nie miałaby wsparcia, a sama nie umiałaby o nie poprosić.

Rozważam różne możliwości, ponieważ zastanawiam się, w jakim stopniu przedstawiona historia została zmyślona, a w jakim opisuje realne doświadczenia stanowiące jeden zlepek poznanych przez Panią kobiet?

– Uff… Trudne pytanie, bo dotyczy bardzo trudnych doświadczeń. Historia jest fikcją literacką, jednak nie mogę zaprzeczyć, że oprócz tego, iż na chwilę „wróciłam na studia” i zrobiłam dokładny research, głównie pod kątem przeżywania traumy i zmagania się z jej etapami, to na swojej zawodowej drodze, miałam do czynienia z wieloma krzywdzonymi kobietami, bowiem pod koniec studiów pracowałam w ośrodku interwencyjnym. Na pewno zatem część ciężaru emocjonalnego związanego z traumatycznymi doświadczeniami przeniosłam na tę powieść. Nie inspirowałam się jednak żadnym konkretnym przypadkiem. Sama również nie mam tego typu doświadczeń – na szczęście. Z pewnością i bez wstydu mogę jednak powiedzieć, że wiem po sobie, co to znaczy mierzyć się z zaburzeniami psychicznymi, tj. emocjonalnymi, mam tu na myśli konkretnie zaburzenie lękowe, ponieważ kilka lat temu walczyłam z nerwicą, więc wiem jak trudna i wyboista jest to droga.

Oczywiste jest, że nie można nie zapytać o to, ile jest autorki w tymże tytule, więc niniejszym właśnie to czynię. (uśmiech)

– Haha, no tak, mogłam się tego spodziewać! (uśmiech) Cóż, charakterek to ja mam, przyznaję bez bicia, ale muszę być z Panem szczera… Na samym początku nie polubiłam się ze swoją główną bohaterką, bo ta kobieta to kawał przysłowiowej cholery! Co prawda, uwielbiam stanowczych ludzi, ale ona jest momentami stanowcza aż za bardzo! (śmiech). Niemniej, podziwiam ją za determinację i za wewnętrzną siłę. A ile mnie jest w tej powieści? Na pewno sporo – począwszy od wiedzy psychologicznej, o czym wcześniej wspominałam, kończąc na niektórych powiedzonkach, którymi posługuję się na co dzień.

fot. Wydawnictwo Dlaczemu

Jest to tytuł nie tylko szalenie emocjonujący, ale również tzw. szarpiący po emocjach. Momentami trzeba odłożyć pozycję, by ochłonąć i z odświeżoną głową wrócić do lektury. Ile kosztowała – i nie mam tu na myśli finansowego aspektu – praca nad tym tytułem?

– To dla mnie ogromny komplement! Chyba nie mogłabym dostać lepszego. Bardzo dziękuję! Cieszę się, że tak odebrał Pan tę pozycję, bo to dla mnie bardzo ważne, aby wzbudzać szereg emocji u Czytelnika!

Jeśli chodzi o mój wysiłek emocjonalny… Cóż, przyznaję, to był czas wypełniony  dużym ładunkiem emocjonalnym. Momentami musiałam również przerywać pisanie, żeby ochłonąć. Zauważyłam, że po napisaniu niektórych – tych najbardziej bolesnych – rozdziałów, chodziłam wściekła, czasami zgorszona. Czasami miałam ochotę krzyczeć albo płakać, zwłaszcza jako kobieta. Cieszę się jednak, że odważyłam się napisać tę historię, nawet jeśli koszty psychiczne były dosyć wysokie.

Jest Pani zwolenniczką przeżywania wraz z bohaterami przeżywanych chwil, czy bardziej podąża Pani w kierunku chłodnego profesjonalizmu?

– Zdecydowanie to pierwsze! Zawsze się wczuwam, być może nawet za bardzo. Chłodny profesjonalizm zostawiam tylko na czas researchu, cała reszta jest okraszona dużą dawką emocji. Jako typowy wrażliwiec, mocno przeżywam każdą historię, którą piszę – taką mam strukturę psychiczną. Tak szczerze, to potrafię się rozpłakać nawet na reklamie świątecznej, a co dopiero, gdy coś tworzę. (śmiech)

Która szkoła pisania powieści obyczajowych, romansu jest Pani najbliższa pod kątem warsztatowym? Jak jeszcze wyglądała praca nad tym tytułem?

– Hmm… Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałam, więc odpowiem tak: dla mnie najważniejsze jest aby książka była emocjonująca oraz, aby pod warstwą erotyki i szeroko opisywanego uczucia, znalazł się również ważny przekaz, albo żeby został poruszony bardzo teraźniejszy temat/problem. Na pewno w każdej mojej książce oprócz romansu, znajdziemy trochę kryminału, thrillera, trochę erotyki, a czasami i dramatu. Myślę, że w każdej pozycji znajdzie się również przynajmniej wzmianka o jakimś problemie natury emocjonalnej, czy psychicznej, bo to po prostu bliska mi tematyka i uważam, że w dalszym ciągu pokutuje podejście z dawnych lat, czyli że są to tematy tabu, a absolutnie nie powinny nimi być!

Na szczęście powoli się to zmienia i coraz więcej osób mówi o tym publicznie, ale w dalszym ciągu nie wszyscy. Jeśli chodzi o pracę nad tytułem, to najpierw pojawił się pomysł, był mglisty, z początku niedopracowany. Z racji, że „W cieniu kłamstw” to mój debiut literacki, jak również rzeczywiście pierwsza książka, jaką kiedykolwiek napisałam, to musiałam odnaleźć się w tym procesie, bo z początku nie wiedziałam, jak się do tego zabrać i błądziłam, jak dziecko we mgle! Dlatego też usiadłam do napisania bardzo szczegółowego szkicu powieści – każdy rozdział, krok po kroku.

Dopiero na późniejszym etapie pracy zrozumiałam, że to nie do końca miało sens, bo, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, w pewnym momencie historia płynie sama, a bohaterowie trochę żyją swoim życiem, niemniej jako niedoświadczonemu twórcy, taki detaliczny draft pomógł mi zacząć. Muszę przyznać, że długo pracowałam nad tym tytułem również dlatego, że pierwotnie był napisany w narracji pierwszoosobowej, w czasie teraźniejszym. Dopiero po napisaniu całości, zrozumiałam, że bardzo mi to nie odpowiada, więc zmieniłam na narrację pierwszoosobową, ale w czasie przeszłym. Dzięki tej właśnie książce pojęłam, że to jest to i od tamtej pory piszę w czasie przeszłym. (uśmiech)

fot. Wydawnictwo Dlaczemu

Wiemy, że główna bohatera w młodości musiała stawić czoła śmierci najbliższej osoby, a to dopiero początek tego, co ją spotkało. Jakimi słowy moglibyśmy zdefiniować Blair O’Brien?

– Uff, ależ mi Pan wymagające pytania zadaje! (śmiech) Blair O’Brien to przede wszystkim kobieta ulepiona z twardej gliny, jednak należy zaznaczyć, że ona sama się ulepiła, ona i jej doświadczenia. Łatwo dziewczyna nie miała i to ją ukształtowało. Z pewnością jest silna, chociaż wbrew pozorom, w środku mierzy się z wieloma demonami, bo jest zwyczajnie skrzywdzona. Na pewno jest samotna, chociaż ciężko jest się jej do tego przyznać.

Z pewnością jest też profesjonalistką i kładzie duży nacisk na wykonywany przez siebie zawód. Jest też zdeterminowana i bezkompromisowa. Myślę, że to postać wielopoziomowa. Z wierzchu może wydawać się ostra, ale w środku jest ciepłą osobą, która dla swoich najbliższych byłaby w stanie poświęcić dosłownie wszystko, co zresztą uczyniła.

A jakimi samą autorkę, która jest już po napisaniu i nie tyle oddaniu pozycji, co przyglądaniu się reakcji czytelników?

– Pozostaję w nieustannym szoku. Szczerze. Odbiór książki jest, póki co, bardzo pozytywny, w moim odczuciu. I szczerze mówiąc, ciężko mi w to uwierzyć! Jestem wdzięczna za każdą recenzję, za wszystkie dobre słowa od Recenzentów i Czytelników.

Ogromnie się cieszę, że „W cieniu kłamstw” nie zawodzi i wzbudza emocje. Dzięki temu wiem, że to, iż odważyłam się zacząć pisać i wyszłam ze swojej strefy komfortu, czyli udostępniłam światu coś co stworzyłam, jednocześnie będąc świadomą, że automatycznie wystawiam się też na ewentualną krytykę – jak każdy twórca -, miało sens i wiem, że to jest to co chcę naprawdę robić w życiu!

Długo tego szukałam, ale w końcu znalazłam swoją ścieżkę i jestem za to ogromnie wdzięczna. Daje mi to ogromną radość i satysfakcję, a kiedy dostaję informacje zwrotne, że komuś moja powieść umiliła wieczór, to jestem dosłownie w niebie. Piszę dla siebie, oczywiście, ale przede wszystkim piszę dla Czytelników i to mnie napędza.

Join Our Newsletter!

Love Daynight? We love to tell you about our new stuff. Subscribe to newsletter!

You may also read!

Audioriver 2023 – duże ogłoszenie polskich artystów!

To już 4. ogłoszenie line-upu jednego z najważniejszych polskich festiwali. Poznajemy kolejnych wykonawców Audioriver Festival 2023. W najnowszym ogłoszeniu

Read More...

„Metallica: 72 Seasons – Global Premiere” Helios zaprasza na wyjątkowy seans

Sieć kin Helios prezentuje muzyczną odsłonę cyklu Helios na Scenie. W czwartek, 13 kwietnia na ekranach wybranych kin będzie miał

Read More...

#wtonacjirozmowy: Artur Owczarski: „Lubię prowincjonalną Amerykę bo jest bardzo kulturowo zróżnicowana”.

Luizjańskie gumbo to złożone i aromatyczne danie, które należy spróbować będąc w Nowym Orleanie. Pełna aromatu i wyrazistego smaku

Read More...

Leave a reply:

Your email address will not be published.

Mobile Sliding Menu