Barbados, Karaiby, lata osiemdziesiąte, hotel California. Piękne kobiety, upał nie do zniesienia i mnóstwo pytań, niedopowiedzeń, czytelniczych zagwozdek.
Such a lovely place..
Autor nie ukrywa inspiracji utworem The Eagles z lat siedemdziesiątych. I tak jak w nim, u Jamińskiego- hotel ujawnia swe drugie oblicze. Przyciąga, a przekroczenie jego progu to początek nowego, wejście w grę, z której trudno się wydostać…
Hotel – nie miejsce
W wielu tekstach kultury (do głowy przychodzi mi opowiadanie Joanny Bator Hotel Sudety w zbiorze Ucieczka Niedźwiedzicy, hotel Panorama z Lśnienia Stephena Kinga, czy sanatorium u Radka Raka w Kocham Cię Lilith), hotel był czymś więcej niż przemyślanym tłem wydarzeń, pretekstem. Był metaforą i – właściwie pełnił rolę równą bohaterom. Rzuciłam się w przepaść Internetu i znalazłam koncepcję nie-miejsc Marca Augé. I gdybym miała opisać Madame Margot w dwóch słowach, to właśnie tak.
Owe nie-miejsca to opozycja dla miejsc, które jesteśmy w stanie zlokalizować na mapie lub w historii. Choć są wirtualne, to jednak właśnie one definiują współczesność. Kreowane w wyniku krzyżowania się ludzi i informacji z odległych od siebie przestrzeni i środowisk, są nie tyle miejscami, co relacjami w nim panującymi. Nie miejsca są wszędzie takie same – w czasie i przestrzeni, ludzie w nich są wszędzie i nigdzie zarazem, zaciera się różnica między tym, co indywidualne i zbiorowe. To hotele, supermarkety, lotniska, przestrzeń przed telewizorem, aż wreszcie – oczywiście Internet z wujkiem Google, któremu serdecznie dziękuję (Wikipedia – Marc Augé).
Such a lovely face…
Główny bohater – Malcolm Lowry, Amerykanin, niedoszły doktor nauk humanistycznych w przepięknej scenerii Karaibów postanawia napisać pracę doktorską na temat idiolektu językowego i tego, jak może zostać wykorzystany jako dowód przestępstwa. W hotelu dzieją się dziwne rzeczy –Malcolm jest świadkiem torturowania kobiety. W okolicy grasuje nożownik. Okazuje się, że umiejętności Lowrego mogą być użyteczne, bo słowo pisane odgrywa ogromną rolę w rzeczywistości kreowanej przez autora. Czy potrzeba językoznawcy, by odkryć tajemnicę? Czy rozwiązanie jest na wyciągniecie ręki?
W pracy nad doktoratem przeszkadza mu nie tylko upał, niecodzienne okoliczności, ale przede wszystkim fascynacja kobietą. Tytułowa madame Margot to postać nieoczywista, jak wiele w książce Jamińskiego. Nieprzyzwyczajony do braku przewidywalności Malcolm zdaje się chodzić na smyczy kobiety. Podejmuje jej grę. Jako uczciwy i wrażliwy człowiek nie może jednak godzić się na okrucieństwa, których był świadkiem. Czy podejmie próbę ratowania nieznajomej? A może decyzję o powrocie? You can check out anytime you like but you can never leave…– nuci madam Margot.
Z szacunkiem dla czytelnika
Ponieważ oprócz czytania książki Jana Jamińskiego mam również przyjemność pisania o niej,
o Madame Margot myślałam bardzo długo. I czego w tej powieści nie próbowałam się chwycić, wymykało mi się z rąk. Powieść Jamińskiego nie pozwala zamknąć się w żadnym schemacie. Wprowadza zamęt, który powoduje, że chce się po nią sięgnąć ponownie! Nie rozleniwi was intelektualnie.
Bardzo dobry język powieści – sugestywny, niepotoczny (co wyróżnia ją na tle współczesnych polskich powieści kryminalnych). Autor wodzi za nos czytelnika, ale z ogromnym dla niego szacunkiem.
Jamiński epatuje trochę nagością, erotyzmem, ale poczucie, że bohaterami rządzą tylko instynkty szybko umyka, ustępuje miejsca jakiemuś brakowi, czemuś co ciężko unosi się nad ich głowami (i w nich). W powietrzu cały czas „coś wisi”. Chciałoby się powtórzyć za The Eagles: Warm smell of colitas, ale nie chciałabym zostać posądzona o złośliwość, po tym jak książki po prostu nie zrozumiałam. Poza tym bohaterowie palą tylko chesterfieldy. A tak poważnie – budowanie nastroju, potęgowanie niepewności to mocna strona tej książki.
We are all just prisoners here of our own device
Hotel California uwalnia Malcolma od nudnej codzienności, ale zamyka w innym świecie. Gra w której bierze udział ma nieznane mu wcześniej reguły. A może jego dotychczasowe życie również było grą? Zmieniły się tylko jej zasady? A może w końcu – reguły są zawsze takie same,
a niektóre okoliczności tylko nam je uświadamiają? W hotelu California można sobie życzyć czego się chce. Jednak życzenie nie zawsze zostanie spełnione. Ograniczenia zaczynają się w człowieku.
Niezapomniane wrażenia
Dlaczego Garniac, Pułkownik i Valeria podobnie jak główny bohater chodzą na smyczy madame Margot? Jaką rolę odegra w historii niepozorna kelnerka Maria Alvarez? Czy pojawiający się w książce symbol indiański to coś więcej niż wystrój starego hotelu? I co, do cholery w tej historii robi kot? Na te i wiele innych pytań będziecie szukać odpowiedzi. Ale pamiętajcie – tak jak prawdziwą damę można poznać po jej dessous, tak prawdziwego pisarza po tym, co zostawia nieodkryte.
Myślę, że powieść to dobry materiał na film. Czekam. Póki co – koniecznie przeczytajcie. Jeszcze raz powtórzę – napisane z wielkim szacunkiem dla czytelnika. Chwilami miałam nawet wrażenie, że autor go trochę przecenia. Jednak wrażenia to zdecydowanie cześć zabawy. Po prostu dajcie się ponieść tej grze i oceńcie sami.