Malarstwo to nie tylko sztuka tworzenia obrazów, to podróż przez zapamiętane chwile, w której artysta zanurza się głęboko. Rozmawiając z Filipem Łozińskim, odkrywamy, że dla niego inspiracja płynie z wszystkiego, co zasługuje na miejsce w pamięci. To właśnie te niezwykłe momenty życia, miejsca, ludzie i emocje stanowią paliwo dla jego twórczości.
Kiedy zapytać Filipa, co inspiruje go w jego twórczości, odpowiedź brzmi klarownie: wszystko, co jest warte tego, by zostać w jego pamięci. To właśnie w tych chwilach zanurza się w procesie malowania, przenosząc się z powrotem do miast, którymi kroczył, czy na brzegi oceanów, których błękitem się zachwycał. Dla niego malarstwo jest jak lustro, odzwierciedlającym świat, który go otacza, a jednocześnie otwierającym drzwi do jego wnętrza.
Filip Łoziński, urodzony w 1986 roku, absolwent Wydziału Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, to artysta o niezwykłym talencie i wrażliwości. Jego prace nie tylko zdobią galerie w kraju i za granicą, ale także trafiają do prywatnych kolekcji, gdzie wciąż ożywają, opowiadając swoje historie.
Co wyróżnia prace Łozińskiego spośród innych artystów? To mistrzowskie połączenie kolorów, nietuzinkowe spojrzenie na światło i cień, oraz oryginalne ujęcie rzeczywistości, które pozostaje zarówno bliskie, jak i dalekie. W jego twórczości często pojawiają się motywy pustki, egoistycznej miłości czy zagubienia w cyberprzestrzennym tłoku, które stają się oknem do refleksji nad kondycją współczesnego człowieka.
Przygotujcie się na podróż przez świat barw i emocji, na spotkanie z niezwykłą wrażliwością i talentem.
Poniżej nasza rozmowa i dzieła Filipa Łozińskiego, które nie tylko malują obraz rzeczywistości, ale także stają się jej odbiciem.
Co skłoniło Cię do wyboru malarstwa jako formy wyrazu artystycznego?
Zawsze rysowanie malowanie i granie na gitarze było gdzieś blisko mnie. Próbowałem też pisać ale kompletnie mi się to nie podobało. Niektóre rzeczy po okresie nastoletnim z nami zostają inne nie albo wyłącznie w sferze hobbystycznej i to chyba tyle. Nie bez znaczenia pewnie było też to że malowanie czy rysunek przychodził mi z większą łatwością. Nigdy też nie potrafiłem komponować muzyki więc jeśli chodzi o tak zwaną twórczość wybór wydawał się być oczywisty. Zawsze też wiedziałem że chcę robić coś swojego. W sensie nie chciałbym nigdy w życiu doprowadzić do sytuacji w której ktoś myśli za mnie i mówi mi co mam robić. Nigdy tego nie chciałem nie chcę i myślę z dość dużą dozą pewności że nigdy chciał nie będę 🙂
Jakie doświadczenia z czasów studiów miały największy wpływ na rozwój Twojej twórczości artystycznej?
Muszę przyznać że same studia nie dają tyle ile ludziom się wydaje. Jeśli sami nie przysiądziemy do malowania to najpewniej nic z tego nie będzie. I zresztą prawdę mówiąc mało kto zostaje po studiach w temacie. Pamiętam natomiast kilka dosłownie sytuacji…pamiętam faceta który recenzował mój dyplom. Nazywał się Stanisław Sobolewski. Polecam zapoznać się z jego obrazami, to świetny malarz tak przy okazji. W czasach w których zakazy palenia były już absolutnie wszędzie on chodząc po całym wydziale palił taką dużą…drewnianą…fajkę. Patrząc wtedy na niego myślałem „Tak…ten człowiek jest uparty konsekwentny i ma własne zdanie a to bardzo ważne cechy dla takich jak my” Myślę że ten przelotny kontakt dał mi dużo do myślenia.
Pamiętam Rafała Solewskiego który o Tadeuszu kantorze opowiadał z taką pasją że momentalnie zaczynałem czytać wszystko co tylko dotyczyło tego człowieka…To się nazywa być wykładowcą . On nie uczył. On zarażał pasją. Pamiętam też mojego nauczyciela malarstwa Piotra Jargusza który kilka sekund po obronie dyplomu powiedział do mnie „Proszę nigdy nie przestawać malować”. To dopiero była kwestia budująca. Pewnie było tego więcej ale te wspomnienia zostały ze mną do dzisiaj. Nie wiem czy wtedy można było już mówić o rozwoju mojej twórczości artystycznej czy dopiero nauce ale z pewnością miało to wpływ na moje podejście i potem zaprocentowało.
Czy uważasz, że bycie artystą to wybór czy przeznaczenie w Twoim przypadku?
Oczywiście że to wybór. Każdy ma wybór. Przecież nie muszę zajmować się tym zawodowo. Mógłbym zacząć jeździć taksówką czy cokolwiek innego tylko pytanie czy pogodziłbym się z takim wyborem. Pewnie nie ale…to też nie jest tak że jesteśmy na coś skazani. A może ja po prostu nie wierzę w przeznaczenie? 🙂
Twój styl malarski często skupia się na postaciach bez twarzy. Co Cię inspiruje do takiego podejścia i jakie przesłanie chciałbyś przekazać poprzez tę formę ekspresji?
No więc tutaj jest kilka aspektów…Po pierwsze te postaci są na tyle małe ze ich twarze nie miałyby specjalnego znaczenia po drugie chciałbym żeby ludzie odnajdowali tam samych siebie więc ponownie randomowe miniaturowe twarze nie miałyby tutaj żadnego znaczenia po trzecie te postaci w ogromnej większości są do nas odwrócone tyłem co ma ogromne znaczenie. To my obserwujemy ich. Nie oni nas. Przypominam w ogromnej większości.. 🙂 Czasem się przyglądają. Ale tylko czasem. Nie zaczepiajmy ich. Patrzmy jak na akwarium to nie będą się odwracać 🙂 A tak całkiem serio te postaci to symbole. Nie konkretni ludzie. O przepraszam pytanie brzmiało co mnie inspiruje? 🙂 Jeśli chodzi o formę to zaczęło się od używania w filmach zdjęć z drona. Coś wspaniałego. Bardzo mi się to spodobało i postanowiłem sobie tą perspektywę zapożyczyć i trochę zmienić Choć obecnie często od tego odchodzę. No i cóż…Obserwacja robi dość dużą robotę. Obserwacja ludzi, grup ludzi większych grup ludzi społeczności społeczeństw państw…Obserwacja zjawisk. Relacji braków relacji przebodźcowania samotności w tłumie. Nie problemu tylko zjawisk. Nigdy nie nazywałem tego problemem.
Jak postrzegasz cień jako motyw w swoich obrazach? Czy ma on symboliczne znaczenie?
Oczywiście że ma. Często symbolizuje drogę którą już przebyliśmy. Każdy ma jakiś unikatowy cień. One tylko wyglądają tak samo.
Czy mógłbyś opowiedzieć nam o swoim procesie twórczym, szczególnie w kontekście tego, jak nadajesz abstrakcyjną formę swoim myślom i uczuciom na płótnie?
Generalnie rzecz ujmując ubieram słuchawki na uszy siadam przy sztaludze i wtedy…I wtedy liczy się to co już widziałem czy o czym już myślałem. I tutaj ogromną rolę odgrywają podróże. Wyciągam z nich esencję lub detale przekształcam i używam często jako tła do opowiadania które opowiem za chwilę. Niewyobrażalnym uczuciem jest potem patrzeć na to tło które łączy się z konkretnym wspomnieniem spojrzenia. Czuję wtedy nawet zapach tego miejsca. To nie prawda że obrazu nie można poczuć. Opowieść jak to opowieść raz jest bardziej rozbudowana raz mniej. Co do technologii używam płótna farb olejnych akrylowych i czasem pewnego rodzaju pasty strukturalnej ale nie mogę Ci powiedzieć z czego ją robię 🙂
Jakie doświadczenia związane z prezentacją Twoich dzieł w galeriach lub na aukcjach zapadły Ci szczególnie w pamięć?
Mieszkam w Krakowie a znaczna większość galerii z którymi współpracowałem w życiu mieści się w Warszawie. Ja prawdę mówiąc w „realu” nie miałem zbyt dużych styczności z tymi miejscami. Powiem więcej…z niektórymi współpracowałem latami nigdy w nich nie będąc. To pewnie wynika z mojego zaniedbania ale nie mam zbyt wielu doświadczeń z galeriami.
Czy w tworzeniu swoich obrazów kierujesz się bardziej emocjami czy raczej intelektem?
To zupełnie zależy… powiedziałbym że pół na pół z lekkim wskazaniem na emocje. Przede wszystkim ja bym tych emocji od intelektu tak wyraźnie nie odgradzał.
Czy mógłbyś omówić swoje najnowsze prace, w których eksperymentujesz z przestrzenią i fakturą?
Z tą fakturą w moich obrazach to jest miłość mocno przerywana, w sensie sięgam po nią regularnie choć nie zawsze od samych początków. To nie jest domena moich najnowszych obrazów. Poza tym jak już mówiłem faktura(z czego jest itp.)wolałbym żeby została tajemnicą 🙂
Moje najnowsze obrazy są mocno minimalistyczne. Postanowiłem na jakiś czas odrzucić co mniej istotne dla klarownej formy opowiadania. Na początku często chodziło o samotność w tłumie ale uznałem i tłum za zbędny w tym konkretnym cyklu. Mają unikalny klimat wyobcowania, przedstawiają jedną dwie postaci razem czy też nie koniecznie. Tak naprawdę to w dalszym ciągu motywem przewodnim jest samotność ale jak już wspominałem opisuję zjawisko. Nie problem. To nie jest problem. To może być wybór i nic nam do tego.
Malarz stwarza obraz i oddaje go do galerii czy domu aukcyjnego, często nie wiedząc do kogo trafia jego dzieło. Jakie są Twoje odczucia wobec tego procesu? Czy zdarzyło Ci się otrzymać od klientów jakieś słowa, które szczególnie zapadły Tobie w pamięci?
Ten proces jest zwyczajnie wygodny. To galerie mają potężne bazy klientów do których mogą z obrazem dotrzeć. Artyście zwłaszcza początkującemu niezwykle trudno jest to zrobić na własną rękę. Pamiętam swoje początki kiedy każdy obraz sprzedany na allegro niezależnie od ceny stanowił dla mnie święto. Zdecydowanie współpraca z galeriami przynajmniej w jakimś stopniu to dobre rozwiązanie. Jasne że wtedy nie mamy kontaktu z odbiorcą ale mnie tego specjalnie nie brakuje. W sensie kontaktu z odbiorcą przy samym akcie sprzedaży. Miło wspominam natomiast odzew ludzi którzy kiedyś coś mojego gdzieś kupili. Oczywiście że się odzywają, to bardzo miłe ale nie pamiętam żadnego konkretnego zdania które byłoby dla mnie wyjątkowo ważne.
Co według Ciebie jest ważniejsze dla artysty: uznanie w postaci wysokiej ceny na aukcji czy pozytywna reakcja klienta na Twoje dzieło?
Według mnie, ale mówię tylko za siebie.. 🙂 najlepiej jakby szło to w parze. Jasne że pozytywny odzew klienta jest kluczowy ale cenę na aukcji należy traktować w charakterze punktów. Zobacz w tym miesiącu masz za obraz więcej punktów. Jesteś lepszy. Jesteś droższy. Oczywiście nie jest to reguła, widziałem tysiące doskonałych obrazów osiągające fatalne ceny ale jeśli ktoś ci powie że cena nie ma dla niego znaczenia to jak dla mnie nie mówi do końca prawdy.
Jak oceniasz ewolucję swojego stylu artystycznego od czasów wcześniejszych prac po obecne eksperymenty z przestrzenią?
Tą ewolucję oceniam doskonale. W życiu bym nie pomyślał że moje obrazy będą kiedyś tak dobre 🙂
Czy istnieje jakaś praca, która ma dla Ciebie szczególne znaczenie lub historię, którą chciałbyś się podzielić?
Tak pamiętam ten obraz doskonale. To było jakieś 8 lat temu i on odmienił wszystko. Wtedy pierwszy raz użyłem w obrazie ludzi w takim powiedzmy sensie jak teraz. Albo mocno zbliżonym 🙂 On zmienił wszystko i gdybym go wtedy nie namalował to nie mam pojęcia co malowałbym teraz. Miał dokładnie 100x100cm i to była interpretacja świateł w mieście. Sprzedałem go na allegro człowiekowi którego później przez dłuższy czas spotykałem na ulicy. Z resztą osobiście mu go zawiozłem. Był zachwycony.
Jakie są Twoje największe wyzwania jako artysty, zarówno w zakresie tworzenia dzieł, jak i ich prezentacji publicznej?
Powiem coś nie popularnego ale dość sporym wyzwaniem jest sam transport obrazów o dużych gabarytach 🙂
A tak całkiem serio to w samym malarstwie mało jest rzeczy które postrzegałbym jako wyzwania. Robię to codziennie od wielu lat. To moja ogromna rutyna. Przyjaźnię się z tym. Wszystko przychodzi. Powoli ale przychodzi. Co do prezentacji ogromnym wyzwaniem są wystawy czy różne imprezy na których wystawiam obrazy jednocześnie tam będąc. Jasne że w pewnym stopniu to lubię ale tłum to zdecydowanie nie moja domena.
Od pewnego czasu masz agenta. Czy to coś zmieniło w Twojej codzienności artysty? Czy poleciłbyś taki rodzaj wsparcia innym artystom?
Spodziewałem się tego pytania 🙂 Czy to coś zmieniło? Tak, to zmieniło wszystko. Oczywiście że polecam taką formę ale tylko w przypadku mojego agenta. Innych nie znam więc się nie wypowiadam. Z agentem trzeba się porządnie dotrzeć żeby nie zwariować a to wymaga też kompromisów na które nie wszyscy są gotowi. Natomiast jakość naszych działań zyskuje dzięki temu na profesjonalizmie.
Czy masz jakieś plany na przyszłość dotyczące rozwoju swojej sztuki lub potencjalnych nowych kierunków, które chciałbyś zgłębić?
Nie planuję takich rzeczy. Widzę coś odbieram, jak trzeba to przetwarzam sprawdzam czy ze mną rezonuję i decyduję czy chcę to zrobić. Przede wszystkim nie klasyfikuję na początku. Po co się sugerować, natomiast jestem pewny że nowe kierunki i techniki się pojawią 🙂
Czy ma masz apetyt na zagranicznych odbiorców? Czy planujesz eksplorować inne rynki sztuki poza granicami Polski?
Mam takie marzenie…moje obrazy są wystawiane na ArtBasel i w Sotheby’s. To by było coś. Oczywiście że mam ochotę na rynek zagraniczny i robimy już w tym kierunku pewne kroki, ale szczerze mówiąc na to pytanie najlepiej odpowiedziałby mój agent 🙂
Zapraszamy na wystawę malarstwa Filipa Łozińskiego „Alone” w dniach od 22 do 30 kwietnia 2024 roku w godz. 9.00 – 18.00 do Galerii Art in House (al. Jerozolimskie 107, Warszawa). Wernisaż odbędzie się 22 kwietnia 2024 roku o godz. 18.00.
Filip Łoziński (google.com)
https://www.instagram.com/flozinski/
Rozmawiał : Kamil Dzikowski
Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozprzestrzenianie artykułu bez zgody autora jest zabronione!
Prawo chronione przez ustawę z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych: Dz.U. z 1994 r. Nr 24, poz. 83