Fantastyka naukowa otwiera przed autorami filmowymi i literackimi możliwości nieosiągalne praktycznie w żadnym innym gatunku. Pozwala ona nie tylko na wyzwolenie twórczej wyobraźni, ale też próbę odpowiedzi na stale powracające pytanie „Co by było gdyby…?”. Dzięki temu w ramach science fiction można odnaleźć mnóstwo widowiskowych, ale i niepokojących wizji wcielania w życie utopijnych idei, wymykających się spod kontroli wytworów nauki czy konfrontacji człowieka z pozaziemską cywilizacją.
Niekiedy łączą się one również z uniwersalnymi przemyśleniami na temat istoty człowieczeństwa lub z przestrogą przed ludzką pychą, prowadzącą do cierpienia błądzącej jednostki i jej otoczenia. Zdarza się jednak, że utwory science fiction mają na celu ukazanie nie tyle problemów i zjawisk przyszłości, ale zakamuflowanego, metaforycznego obrazu współczesności. Stosowany wówczas tzw. język ezopowy – język dyskretnych odniesień, symboli i sugestii – umożliwia przekazanie czegoś, co nie może zostać wypowiedziane w sposób otwarty i bezpośredni (np. z powodów cenzuralnych). Spośród polskich filmów fantastycznonaukowych do wspomnianej kategorii należy chociażby Seksmisja (1983) Juliusza Machulskiego oraz dzieła polskiego mistrza gatunku, Piotra Szulkina. Trzecia część jego słynnej tetralogii, czyli O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji (1984), stanowi doskonały przykład przywołanej strategii twórczej. Ponadto jest to film, którego niezwykle pojemna metafora znajduje odniesienie nie tylko do jemu współczesnych, ale i tych nieodległych nam czasów.
Ciasnota, głód i brak nadziei
Akcja rozgrywa się rok po wojnie atomowej, która poza masowym zniszczeniem uczyniła środowisko ziemskie niemożliwe do życia dla człowieka z powodu promieniotwórczych opadów. Niedobitki chronią się pod położoną wysoko w górach olbrzymią kopułą, do której zostali zwabieni wymyślonym przez władzę mitem o Arce, mającej rzekomo przybyć im na ratunek. Jedną z osób zaangażowanych w „Program Arka” był główny bohater, specjalista od perswazji Soft (Jerzy Stuhr), aktualnie przebywający we wspomnianym azylu wraz z resztą stale kurczącego się grona ocalałych. To wraz z nim przemierzamy ciasne, nieprzyjazne przestrzenie schronu zaludnionego szaleńcami, marzycielami, degeneratami oraz ludzkimi wrakami, pogrążonymi w apatii i poczuciu beznadziei. Wszystkich łączy chęć zaspokajania głównie elementarnych potrzeb oraz dojmujący głód – zarówno deficytowej żywności, jak i normalnego życia. Choć aktualnie panująca władza sama wprost dementuje pogłoski o Arce, negując jej istnienie i możliwość wybawienia bohaterów, zdesperowani ocaleli wciąż chcą w nią wierzyć – nawet pomimo świadomości swojej bezwyjściowej sytuacji. Wkrótce kopuła chroniąca bohaterów zaczyna się niszczyć, a jedyny zdolny do jej naprawy inżynier (Jan Nowicki) odmawia współpracy. Podjęta przez Softa próba wyrwania ludzi z marazmu i znalezienia drogi ucieczki ze schronu kończy się klęską. Zarówno on, jak i reszta ocalałych, nie ma szans na ucieczkę przed fatum.
Podobnie jak w pozostałych częściach swojego cyklu – czyli Golemie (1979), Wojnie światów – następnym stuleciu (1981) i Ga, ga. Chwała bohaterom (1985) – Szulkin prezentuje tu swoją autorską wizję kina science fiction.
W jego filmach liczba wizualnych fajerwerków zostaje zredukowana na rzecz głębszego wglądu w relacje międzyludzkie pomiędzy bohaterami opowieści i zaludniony przez nich świat. Wykreowana rzeczywistość jest tu przede wszystkim silnie inspirowana tą PRL-owską, oglądaną na co dzień przez autora – jej patologiami, absurdami czy językiem. Skrajnie pesymistyczne O-bi, O-ba ukazuje świat pogrążony w apatii, deprawacji i poczuciu bezsilności, który stanowi metaforę Polski okresu stanu wojennego. Przygnębiający nastrój udaje się tu stworzyć nie tylko poprzez sugestywny portret postapokaliptycznych realiów czy opisanej powyżej społeczności schronu, ale też chłodną, błękitną tonację kolorystyczną zdjęć i pomysłowe rozwiązania operatorskie. Ujęcia z punktu widzenia Softa – podczas których kamera niekiedy opuszcza po chwili wzrok bohatera – pozwalają lepiej poczuć klaustrofobiczne, niekomfortowe, surowe warunki, w jakich przyszło wegetować garstce ocalonych.
Na osobne omówienie zasługuje również kreacja Jerzego Stuhra jako centralnej postaci O-bi, o-ba. Jest to jedna z mniej znanych ról niedawno zmarłego aktora, będąca jednocześnie jedną z najbardziej wymagających i imponujących w całym jego dorobku. Jego Soft na przestrzeni opowieści bywa niekiedy przygnębiony, uległy i bezsilny, innym razem jest stanowczy, agresywny i pewny siebie. Jego status i zachowanie bywają zupełnie różne w zależności od tego, z kim aktualnie się konfrontuje oraz jaki przyświeca mu cel – co świetnie widać porównując jego pierwszą i ostatnią dyskusję z szefem (Marek Walczewski). Różnorodność ekspresji, postępujące napięcie i determinacja bohatera, wachlarz niestabilnych emocji – wszystko to zostaje zawarte w tej wyjątkowo poważnej kreacji Stuhra, znanego większości widzów raczej ze swoich komediowych ról w filmach Juliusza Machulskiego.
O czym dziś może być O-bi, o-ba?
Sam Szulkin odżegnywał się od gatunku science fiction, prawdopodobnie nie chcąc narażać się na pogardliwe traktowanie ze strony osób z miejsca dyskredytujących obrazy utrzymane w tej konwencji. Paradoks polega na tym, że wartość i wyjątkowość jego utworów – a zwłaszcza O-bi, o-ba – jest dostrzegalna właśnie wtedy, gdy spojrzymy na nie jako autorskie, symboliczne, ambitne intelektualnie filmy z kategorii fantastyki naukowej. Wówczas możemy także rozpoznać uniwersalność omawianego powyżej arcydzieła Szulkina, pojemność zastosowanej przez niego metafory. Problemy i zachowania przedstawione w O-bi, o-ba korespondują przecież nie tylko z rzeczywistością doby stanu wojennego lat 80., ale z wieloma innymi rodzajami sytuacji kryzysowych. Załamanie ekonomiczne, drastyczne zwiększenie umieralności, zbiorowa degradacja stanu psychicznego, tęsknota za utraconą prozą życia, życie w zamknięciu, a także nieufność wobec władzy i jej nieuczciwe zagrywki – tego wszystkiego doświadczaliśmy przecież niedawno przy okazji pandemii COVID-19. Arcydzieło Szulkina zdaje się zatem ponadczasową ilustracją ludzkich postaw i zjawisk społecznych, będących skutkiem wydarzeń w gwałtowny, bolesny sposób odgradzających nas od dotychczasowej „normalności”. Grunt, aby między innymi dzięki takim filmom być na nie lepiej przygotowanym.
Źródła:
– Kiciński Albert, Apokalipsa spełniona. O filmie „O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji” Piotra Szulkina, „Pleograf. Kwartalnik Akademii Polskiego Filmu” 2021, nr 1, https://akademiapolskiegofilmu.pl/pl/historia-polskiego-filmu/artykuly/apokalipsa-spelniona-o-filmie-o-bi-o-ba-koniec-cywilizacji-piotra-szulkina/780 [dostęp: 28.10.2024].
– Lubelski Tadeusz, Historia kina polskiego 1895-2014, Kraków: UNIVERSITAS, 2015.
– prof. Monika Talarczyk, Seksmisja, O-bi, O-ba: Koniec Cywilizacji, https://www.youtube.com/watch?app=desktop&v=MMXFy3Fwle8 [dostęp: 28.10.2024].
– Szczypiński Adrian, O-BI, O-BA: KONIEC CYWILIZACJI. Jeden z najlepszych polskich filmów science fiction, „film.org.pl”, 2021, https://film.org.pl/r/o-bi-o-ba-koniec-cywilizacji-jeden-z-najlepszych-polskich-filmow-science-fiction [dostęp: 28.10.2024].
Źródło zdjęć:
– https://www.imdb.com/title/tt0089714/mediaindex/?ref_=tt_mv_sm