Czy już wszystkie masz, czy już wszystkie masz? Pokemon! Chyba ciężko byłoby znaleźć wśród współczesnej młodzieży oraz wielu dorosłych osobę, które nie zna tych kilku klasycznych słów pochodzących z czołówki rozpoczynającej anime pod tytułem „Pokemony”. Nie ma się więc czemu dziwić, że nieprzerwanie od 1997 roku rodzina kieszonkowych potworów jest nieprzerwanie rozszerzana o kolejne filmy, seriale, czy gry wideo. Tym razem japoński gigant postanowił postawić na produkcję kompletnie różniącą się od tego, co widzieliśmy do tej pory. Czy Detektyw Pikachu, chociaż w małym stopniu dorównuje jakością klasycznej już animacji?
Takiej
strony Pokemonów jeszcze nie znałem
Detektyw Pikachu to film z serii Pokemon, który kompletnie odbiega zarówno fabularnie, jak i wizualnie od tych, na których się wychowałem. Nie jest to typowa japońska animacja, a film live action, co oznacza, że nie zobaczycie w nim słodkich kieszonkowych stworków, do których już przywykliście. W produkcji będziecie mieli okazję zobaczyć odmieniony wygląd Pokemonów stworzony specjalnie na potrzeby filmu oraz ich inną naturę, dziką, nieokiełznaną oraz bardzo tajemniczą. Jedną postacią, która nie zmieniła się praktycznie wcale jest Psyduck – nie wiem co, musieliby zrobić twórcy, żeby tak żółta kaczka nie wyglądała uroczo.
Fabularnie
nie porywa
Mimo że film
jest dość ciekawy, momentami nawet wciągający, to niestety nie porywa on na
tyle, żeby tydzień po seansie pamiętać, o co w nim w sumie chodziło. Główny
wątek fabularny jest oparty na poszukiwaniach zaginionego ojca głównego
bohatera, który wraz ze swoim nowo poznanym kompanem Pikachu, próbuje
go odnaleźć i zrobi wszystko, co tylko się da, żeby osiągnąć swój cel, na
swojej drodze napotykają oni oczywiście wiele przeciwności losu, którym muszą
stawić czoła. Prost historia, nie ma w niej nic zaskakującego, ani szczególnie
porywającego. Jednak muszę przyznać, że mimo iż film mnie nie porwał, to był
ciekawą odskocznią od codziennych obowiązków oraz świetnym pretekstem do
przejrzenia szafek w celu odnalezienia starych kart, czy kapsli z Pokemonami.
Po jednej
nutce nie dam rady
Pokemony to nie tylko walki i podróże, ale
również, zapadająca w pamięci muzyka. Kiedy tylko ktoś wspomni w moim
towarzystwie o kieszonkowych stworach to w mojej głowie automatycznie,
zaczynają rozbrzmiewać klasyczne utwory z serialu, czy gry na konsole Nintendo.
Niestety żaden z utworów, które miałem okazję usłyszeć w filmie, nie zapadł mi
w pamięć, co więcej stwierdzam, że soundtrack przygotowany przez
Henry’ego Jackmana jest po prostu nudny, zanika w tle i nie
wprowadza nic do fabuły, a szkoda, bo już od wielu lat w najróżniejszych
produkcjach związanych z Pokemonami muzyka często odgrywa jedną z
najważniejszych ról.
Ten film
ma również wiele plusów
Dzięki świetnie zrealizowanym efektom
specjalnym, już od pierwszej sceny nie można oderwać wzroku od telewizora, jest
to spowodowane tym, iż na ekranie dzieje się tak dużo ciekawych i
fantastycznych rzeczy, że aż szkoda przegapić jakiegoś ciekawego momentu. Sceny
walk, czy pościgów prezentują się fenomenalnie, a towarzyszące im wizualizacje
zapierają dech w piersiach. Jednak największym atutem tej produkcji jest to, że
trzyma w napięciu, które stopniowo z każdym kolejnym wydarzaniem rośnie, co w
moim przypadku zakończyło się seansem na siedząco i kilkoma okrzykami
skierowanymi do bohaterów.
Elektryzująca
produkcja dla całej rodziny
Nie uważam Detektywa Pikachu za dzieło wybitne, ale muszę przyznać, że w trakcie seansu bawiłem się, naprawdę wymiecie. To świetne kino dla wszystkich fanów Pokemnów oraz rodzin, które lubią wspólnie usiąść na kanapie i obejrzeć film pełen akcji, humoru oraz wzruszających momentów. Film ten skategoryzowałbym jako kino familijne na najwyższym poziomie. Śmiało mogę napisać, że warto, jest mieć ten tytuł na swojej półce, ponieważ niejednokrotnie będziecie chcieli do niego wrócić, nawet po to, żeby nacieszyć oko fantastycznymi efektami specjalnymi. Detektyw Pikachu dostaje ode mnie ocenę pozytywną, czyli 8/10!
Za udostępnienie filmu dziękujemy :