– Z pewnością „Transakcję” wyróżnia to, że sam motyw kryminalny zaginięcia męża głównej bohaterki Anny jest wątkiem drugoplanowym. To, co ciekawe, to z całą stanowczością aspekt przemocy psychicznej i ekonomicznej w rodzinie oraz wewnętrzna przemiana bohaterki z ofiary żyjącej w przemocowym związku w niezależną i pewną siebie kobietę. To na pewno niecodzienne zdarzenia, pozwalające zastanowić się nad problematyka „cichej” przemocy – mówi serwisowi wtonacjikultury.pl Katarzyna Kacprzak, która w ostatnim czasie wydała swoją następną powieść, która nosi tytuł „Transakcja”.
fot. Skarpa Warszawska
Kamil Piłaszewicz: Pierwsze zdanie opisu pani książki skłania odbiorcę do refleksji, czy wszystko wiemy o najbliższych nam ludziach. Zanim zaczniemy mówić już stricte o samej historii, to ile dowiedziała się pani o sobie samej, podczas spisywania tej powieści?
Katarzyna Kacprzak: To ciekawe pytanie. Sama je sobie zadaję. Z pewnością wiem już, że potrafię poruszać się w coraz to nowych gatunkach literackich. Przypomnijmy, że dotychczas wydałam dwa korpokryminały oraz książki przygodowe dla dzieci. Tym razem sięgnęłam głębiej. „Transakcja” dotyka psychologii, czyli obszaru, który nie jest moją domeną. Tu zatem posiłkowałam się konsultacją u fachowca. Jeśli czegoś nie wiem, nie znam, szukam kogoś, kto mnie wesprze.
Czego jeszcze dowiedziałam się o sobie? Myślę, że nadal potrafię jeszcze sama siebie zaskoczyć, robiąc coś nowego, innego niż dotychczas. Jeszcze kilka lat temu, bo przypomnę, że zadebiutowałam w lipcu 2018 r., nie przypuszczałam, że będę pisać książki. Nie jest to bowiem mój wyuczony zawód ani też marzenie z dzieciństwa, które od dawna chciałam spełnić. Po prostu zawsze lubiłam obserwować ludzi. Fascynuje mnie otaczający świat oraz ich zachowania w konkretnych sytuacjach. Z tych właśnie obserwacji wzięło się moje pisanie. Nie wiem, co jeszcze nieoczekiwanego będę robić w życiu.

Bazując na casusie „Transakcji”, to czy w ogóle powinniśmy mówić o czymś, że coś jest „idealne, perfekcyjne”, jak choćby małżeństwo głównych bohaterów tego tytułu?
– Myślę, że to, czy cokolwiek jest „idealne” jest oceną bardzo subiektywną. Dla każdego przecież czymś idealnym w danej dziedzinie może być coś zupełnie innego.
Małżeństwo Anny i Jana Wielkopolskich, na pierwszy rzut oka wydaje się cudowne i wspaniałe. Mają trójkę dzieci, piękny dom w eleganckiej dzielnicy Warszawy. On jest biznesmenem, a ona nie musi pracować. Wydawać się może, że mają wszystko, a Anna wiedzie życie, jak z bajki. Jednak to tylko pozory. Nie wszystko jest tak cudowne i jednoznaczne, jak się na początku powieści wydaje.
Zapewne część czytelników będzie uważać małżeństwo Anny za idealne. Inni mogą uważać, że życie, jakie wiedzie główna bohaterka, jest nudne i nieskomplikowane, pozbawione emocji. Mam nadzieję, że jedni i drudzy, czytając „Transakcję”, zmienią zdanie, nawet kilka razy.
Być może równie irracjonalne jest używanie najbardziej negujących słów?
– Zapewne tak. Dlatego ja w powieści nazywam rzeczy po imieniu. Staram się nie używać słów, które od razu nastawią czytelnika pozytywnie lub negatywnie do bohaterów. To odbiorca musi sam zdecydować, czy moi bohaterowie są dobrzy, czy źli, czy ich lubi, podziwia, czy też budzą z nim niesmak, politowanie, a może złość.
O ile mi wiadomo, ta ocena nie jest jednoznaczna. To dobrze, bo, jak już wspomniałam wcześniej, oceny – zwłaszcza skrajne, radykalne – są bardzo subiektywne.

Przechodząc już do samej powieści, jak zrodził się pomysł, by stworzyć właśnie takich bohaterów, jak Anna i Jan?
– Pomysły na moich bohaterów biorą się z obserwacji. Nie jest łatwo wymyślić jakąś postać od zera, choć od początku pomysłu na książkę, mam pewne oczekiwania odnośnie do moich postaci. Wiem jaką rolę mają odegrać. Zatem muszę wymyślić kogoś, kto sprosta moim pomysłom i wyobrażeniom. Permanentnie szukam pierwowzorów moich bohaterów. Te poszukiwania dotyczyły Jana i Anny, ale też pozostałych postaci tej i innych powieści. Na ogół jedna kreacja osoby ma ich kilka. „Pożyczam” sobie konkretne cechy, sposób wyrażania się, zachowania od osób, które znam lub które miałam możliwość obserwować. Później, myśląc o konkretnym bohaterze mojej książki, szukam w pamięci osób, które mogę „wykorzystać”. Moim zdaniem tak zbudowana postać jest prawdziwa, wiarygodna; ponieważ oboje głównych bohaterów „Transakcji” to postacie o złożonej osobowości. W pracy nad nimi pomagała mi psycholog-psychoterapeutka, która na co dzień pracuje między innymi z ofiarami przemocy emocjonalnej i ekonomicznej. Właśnie taka miała być od początku moja Anna, czyli zdominowana przez męża, niezdająca sobie sprawy, że żyje w przemocowym związku. Z pewnością w obojgu mogłabym wskazać niektóre cechy osób, które znam w rzeczywistości.
Wertując pierwsze strony, dowiadujemy się, że zamożne małżeństwo chce sprzedać dom i to mąż został postawiony w roli tego, który ma dopiąć wszelkich formalności. Dlaczego zdecydowała się pani na wybór właśnie tego archetypu, że to mężczyzna w rodzinie podejmuje kluczowe decyzje w związku z finansami?
– Taki model małżeństwa wpisywał się z mój pomysł na historię, którą opowiadam w swojej książce.
Z drugiej strony zastanawiam się również nad tym, o ile losy Anny są przestrogą dla czytelniczki, tudzież czytelnika, by w życiu nie tracić czujności?
– Mam ogromną nadzieję, że tak właśnie będzie, że opowiedziana przeze mnie fikcyjna historia, skłoni do refleksji. Może po „Transakcję” sięgnie właśnie jakaś „Anna” i dzięki książce uświadomi sobie, że w jej związku coś jest nie tak. Nie chcę tu prowadzić działalności misyjnej ani bawić się w terapeutę, jednak uważam, że dobra książka, poza relaksem, powinna dać czytelnikowi do myślenia, skłaniać do zadania sobie kilku ważnych pytań. Jeśli tak podziała na kogoś moja opowieść, będę bardzo szczęśliwa.
Mnie trochę żal Anny. Na początku chyba nawet jej nie lubiłam. Potem kiedy bierze się w garść, staje się pewną siebie i niezależną kobietą, jestem z niej dumna. To ciekawa złożona postać. O tym jest ta książka, o przemianie jaka zachodzi w głównej bohaterce. Ta opowieść ma dać siłę takim zagubionym „Annom”.
Druga kwestia to z pewnością sama tytułowa transakcja. Wielu z nas miało do czynienia ze sprzedażą nieruchomości – najmem lokalu, kupnem działki letniskowej, czy też sprzedażą mieszkania po dziadkach. Niestety nie wszyscy kontrahenci są uczciwi i nie zawsze kusząca oferta okaże się tą właściwą. Zarówno w kontaktach międzyludzkich, jak i w interesach trzeba zawsze mieć się na baczności. Nie wszystko złoto, co się świeci.

Będąc po pierwszych stronach, można odnieść wrażenie, że głównej bohaterce należy się przede wszystkim współczucie, a Janowi wprost przeciwnie. Jednak im „dalej w las”, tym do głosu zaczynają dochodzić pozostałe emocje i nie zawsze tak klarowne, jak te wymienione. Dlaczego pierwsze wrażenie nie ma tu decydującego znaczenia na odbiór tej pozycji?
– To ciekawe, bo ja słyszałam dotychczas od czytelników, a właściwie czytelniczek, że na początku książki trochę zazdroszczą Annie. Żyje jak w bajce, ma wszystko, czego zapragnie, w tym świetnie zarabiającego męża, piękny dom, luksusowy samochód i zagraniczne wakacje. Czego chcieć więcej? Cóż, szybko okazuje się, że to tylko pozory, a „księżniczka” nie jest tak szczęśliwa, jakby mogło się wydawać.
Gdyby bohaterowie od początku książki do końca byli tacy sami, jednowymiarowi, historia byłaby nudna. Każdy z nas, pod wpływem różnych okoliczności, przeżytych zdarzeń, napotkanych ludzi, zmienia się. Często bardzo wyraźnie. Ważne, także w życiu, aby nie osądzać ludzi zbyt pochopnie, zanim się pozna dogłębnie ich i ich historie.
Z jaką interpretacją tej książki utożsamia się sama autorka?
– Dla mnie „Transakcja” to thriller psychologiczny, którego główna bohaterka pod wpływem nieoczekiwanych zdarzeń i wyjątkowych okoliczności, przechodzi życiową przemianę. To dla mnie ważna książka bo temat jest niezwykle istotny, a w moim przekonaniu całkiem pomijany w publicznej dyskusji.
Skoro jesteśmy już przy spojrzeniu twórczyni na własny tekst, to u źródła chciałbym potwierdzić, o ile je czytając, mamy do czynienia z fikcją literacką, a o ile z otaczającą rzeczywistością?
– Cała historia jest oczywiście wymyślona, jednak nawet tytułowa transakcja, a raczej podobna propozycja, miała miejsce w rzeczywistości. Otaczający nas na co dzień świat jest bardzo ciekawy i fascynujący, wystarczy tylko uważnie go obserwować.
Jak już mówiłam, wymyślając jakiegoś bohatera, konstruując postać fikcyjną, posiłkuję się własnymi obserwacjami. Anna, mimo że jest postacią literacką, ma cechy osób, które znam, a sytuacje, z jakimi spotyka się w swoim życiu, te dotyczące życia w przemocowym związku, są całkiem prawdziwe.
Jako że jest to powieść sensacyjna, to również pojawia się sprawa kryminalna i tak się zastanawiam, w jakim stopniu ona jest kluczowa, by zrozumieć sens tej powieści?
– „Transakcja” jest thrillerem psychologicznym i to właśnie ten aspekt – przemiana głównej bohaterki jest kluczowa. Wątek kryminalny ma ożywić historię, choć bez niego można by ją zapewne także opowiedzieć. Wątek zaginięcia Jana w nieznanych okolicznościach i z dużą ilością gotówki jest impulsem do działania dla Anny, punktem zwrotnym w jej życiu. Jestem przekonana, że bez wątku kryminalnego książka straciłaby wiele. Podejrzenie morderstwa, kradzież dużej sumy pieniędzy, zaginiecie męża bohaterki, czyli jednym słowem sensacja jest przecież tym, co przyciąga czytelnika.

Motyw żony poszukującej znikającego mężczyzny jest w literaturze znany od setek lat, więc czym wyróżnia się ten sposób kreacji na tle innych na tyle, że to właśnie po „Transakcję” powinniśmy sięgnąć?
– Z pewnością „Transakcję” wyróżnia to, że sam motyw zaginięcia i poszukiwania męża jest wątkiem drugoplanowym. To, co interesujące, to z całą stanowczością aspekt przemocy psychicznej i ekonomicznej w rodzinie. Jak już mówiłam, istotna w książce jest wewnętrzna przemiana bohaterki z ofiary żyjącej w przemocowym związku w niezależną i pewną siebie kobietę. Na uwagę z pewnością zasługuje także sceneria i okoliczności poszukiwań. To na pewno niecodzienne zdarzenia, pozwalające, z jednej strony, puścić wodzę wyobraźni, . Piękna i bajkowa Wenecja, obłędny stary Palazzo, w którym ostatni raz widziano Jana, wąskie uliczki i mroczne kanały, po których przemykają tajemnicze postacie śledzące główną bohaterkę. To na pewno niecodzienne okoliczności, pozwalające puścić wodzę wyobraźni. Z drugiej warto zastanowić się nad problematyką „cichej” przemocy w domu i zwrócić uwagę na to, czego nie widać na pierwszy rzut oka. A o to przecież w książkach chodzi.
Właśnie, przed czym nas przestrzega ta spisana historia?
– Gdybym powiedziała, że przed tym, aby nikomu nie ufać, zabrzmiałoby to trochę banalnie. Jednak coś w tym jest. Historia Anny przestrzega przede wszystkim, aby w zaufaniu do innych nie zatracić siebie; żeby być sobą i pamiętać o sobie, swoich potrzebach, zainteresowaniach i części życia tylko dla siebie. Nawet będąc oddaną żoną i matką, powinno się zachować własne ja i mieć swój świat, czas tylko dla siebie, na swój rozwój osobisty, hobby, czy chociaż wyjście na babskie plotki przy kawie lub do kosmetyczki albo fryzjera. Należy pamiętać, że żyjąc dla innych i kochając innych, koniecznie musimy też kochać i lubić siebie.