Pozornie niemożliwa przyjaźń okazuje się być początkiem ciekawej przygody. Dwóch mężczyzn, których połączyło pragnienie wolności.
Janek (Bartłomiej Topa) to więzień oddziału półotwartego-skazany z artykułu 148 kodeksu karnego czyli za tak zwaną głowę. W ramach programu resocjalizacji trafia jako wolontariusz do hospicjum. Tam poznaje Henryka (Marian Opania)- pensjonariusza owego przybytku, który tylko pozornie wydaje się być schorowanym starcem. Panowie szybko nawiązują nić porozumienia. Mimo, iż Henryk jest nieco zgryźliwy to nie przeszkadza Jankowi ponieważ bardzo lubi z nim rozmawiać i szybko zdaje sobie sprawę, że ten człowiek kryje w sobie jakąś tajemnice.
Sprawy między nimi przybierają taki obrót, że pewnego dnia postanawiają „dać nogę” i ruszają w Polskę. Ich wyprawa momentalnie nabiera tempa po tym jak popadają w konflikt z bydgoskim półświatkiem. Okazuje się, że przypuszczenia Janka mają sens. Henryk to emerytowany gangster, który w latach swojej świetności naprawdę coś znaczył w tym środowisku. Brzmi ciekawie? Z całą pewnością, gdyż ten audio serial wciąga od pierwszego odcinka a im dalej tym robi się ciekawiej.
10 odcinków i potężna dawka szalonych zwrotów akcji.
„Symbioza” została zrealizowana z ogromną dbałością o szczegóły dźwiękowe, w produkcji nie brakuje też „czarnego humoru”. Tutaj dynamiczna akcja przeplata się z ciekawymi rozmowami o życiu. Bohaterowie są barwni dzięki czemu w „Symbiozie” nie wieje nudą ponieważ nie ma tu mowy o przeciągniętych wątkach. Oprócz Bartłomieja Topy i Mariana Opani usłyszymy tu także głosy Janusza Chabiora, Adama Ferencego, Tomasza Ziętka, Łukasza Simlata, Emilii Krakowskiej, Małgorzaty Lewińskiej czy Wojciecha Friedmanna. Za samą produkcję natomiast odpowiada Krzysztof Komander i Piotr Rogoża.
Dlaczego warto przesłuchać „Symbiozę”?
W mojej ocenie jest to jedna z mocniejszych pozycji Audioteki, której nie można pominąć. Genialnie odegrane role bohaterów, kryminalne wątki i towarzyszące temu emocje sprawiły, że ja nie mogłam oderwać się od słuchania i myślę, że moją opinię podzielą Ci co już mają przesłuchaną „Symbiozę”. Ogromnym atutem jest fakt, że opowieść ta nie ma jednego narratora. Jest emocjonująca, momentami zabawna a przede wszystkim opowiedziana w nieprzerysowany sposób, tak że w zasadzie taka historia mogłaby zaistnieć w rzeczywistości.