Czy można wybrać się na premierę kultowego musicalu, nie znając wcześniej samego musicalu, ani tym bardziej popularnego na całym świecie filmu, na podstawie którego musical powstał? Można! Ba! Nawet trzeba.
Jak wiadomo, lepiej późno, niż wcale. Sądząc po reakcjach publiczności zgromadzonej w ostatni weekend w warszawskim Teatrze Syrena, niewykluczone, że byłem jedyną osobą, która poza fotografiami w internecie, upiornej rodziny Addamsów nigdy wcześniej nie widziała. Tak się jakoś złożyło, że serial i film ominęły mnie szerokim łukiem – do wczoraj.
Wczoraj bowiem w „Syrenie”, do odwołania zagościło uwielbiane przez wielu czarne poczucie humoru, mroczna muzyka w wykonaniu zespołu pod batutą Tomasza Filipczaka i zabawne, bardzo dobrze zagrane kreacje aktorskie. W te wcielili się między innymi Tomasz Steciuk jako Gomez, mąż pięknej żony, ojciec zbuntowanej córki, czyli głowa rodziny Addamsów.
Weronika Bochat-Piotrowska, jako córka Wednesday. Uwagę zwraca nie tylko jej wysoki kunszt aktorski, ale także wokalny. Brawa za popisy wokalne pani Weronika zbierała kilka razy w trakcie spektaklu.
Uśmiechy na twarzach widowni wielokrotnie wywoływał Damian Aleksander, który wcielił się w postać urokliwego wuja Festera, platonicznie zakochanego w księżycu.
Spotkaliśmy się z Damianem po premierze. W tym roku mija 20 lat jego pracy artystycznej. Jest niewątpliwie największą gwiazdą polskiej sceny musicalowo-teatralnej.
Jest taki tekst z polskiej komedii, mówi to chyba chłopak o ksywie Lalka: „wystarczy, że odpowiesz sobie na zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie : Co lubię w życiu robić? A potem zacznij to robić”.
Ja już sobie odpowiedziałem na nie – teatr. Rodzina Addamsów to wspaniała okazja by sprawdzić się w innej odsłonie scenicznej. Wujek Fester jest postacią z poza palety moich dotychczasowych ról, a genialna ekipa realizatorów i artystów dodaje wiatru w skrzydłach i to w obu przypadkach: warszawskim i poznańskim, bo za 2 tygodnie kolejna premiera Rodzinny Addamsów, tym razem w Teatrze Muzycznym w Poznaniu”.
„…Addamsi w moim przypadku to podwójna praca i mobilizujący stres, gdyż będę grał zarówno w Poznaniu jak i Warszawie. Postrzegam to za wielkie wyróżnienie ze strony obu teatrów. Skupiając się na Syrenie, to była sprawna i owocna praca z przerwą wakacyjną ( blisko 3 miesiące), w systemie prób rano i wieczorem po 4 godziny od wtorku do soboty: sceny aktorskie, choreografia i śpiew. Myślę, że wszyscy artyści są świetnie przygotowani i utalentowani, więc jedyny stres to chyba tylko ten który wynikał z obecności publiczności, ale ten zawsze daje ”kopa” do pracy, a nie paraliżuje. Obie obsady ( pierwszej i drugiej premiery) dzielnie się wspierały, więc atmosfera była świetna. Ciesze się z mojego debiutu na deskach Syreny i jestem ogromnie szczęśliwy, że biorę udział w tej przygodzie.”
Najczęściej jednak widownię w dobry nastrój wprowadzał Lurch – kamerdyner zombie. Tutaj sporo powietrza w postać tchnął dobrze zapowiadający się młody aktor Bartłomiej Wiater. Absolwent Akademii Sztuk Teatralnych im. S Wyspiańskiego w Krakowie i Akademii Teatralno – Wokalnej Jerzego Turowicza w Lublinie.
Bartłomiej Wiater w rankingu na najzabawniejszą postać, stawał na scenie w szranki z ekscentryczną, wiedźmowatą babcią hipsterką. Tę perfekcyjnie odegrała Beata Jankowska-Tzimas.
Premiera udana, nie ma się w zasadzie do czego przyczepić. Realizacja, scenografia, światło, choreografia, wszystko na wysokim, światowym poziomie. W Syrenie zapachniało Broadwayem.
Nie znając wcześniej scenariusza i sposobu grania amerykańskich aktorów, zupełnie wolny byłem od porównań w trakcie przedstawienia. To pozwoliło mi chłonąć spektakl bez żadnych barier. Na porównania przyszedł czas już po i raz jeszcze podkreślam – jest światowo.
Bilety na „Addamsów” rozchodzą się jak świeże bułeczki, więc jeżeli planujecie się wybrać, nie zwlekajcie. Za dwa tygodnie premiera odbędzie się także w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Aktorów czeka czas niezliczonych podróży między Warszawą, a Poznaniem.
Ciekawostką jest to, że polskim przekładem sztuki, a także reżyserią przedstawienia, zajął się osobiście dyrektor Teatru Syrena – Jacek Mikołajczyk.
Mnie z kolei udzieliło się czarne poczucie humoru, bo bez przerwy zastanawiałem się, który z aktorów wpadnie do dziury w podłodze, w której ukryty był kierownik muzyczny -Tomasz Filipczak. Dziura ulokowana jest w centralnym miejscu sceny. No, ale nikt nie wpadł, a mogłaby to być wisienka na premierowym torcie.
Na premierze nie zabrakło gwiazd. W sobotę i Niedzielę na widowni zasiedli między innymi Mariusz Szczygieł, Joanna Kołaczkowska, Aleksandra Szwed, Mara Sadowska, Maria Szabłowska i Tomasz Raczek.
Mariusz Szczygieł (fot. Paweł Rybaltowski)
Joanna Kołaczkowska (fot. Paweł Rybaltowski)
Damian Maliszewski (fot. Paweł Rybaltowski)
Aleksandra Szwed (fot. Paweł Rybaltowski)
Tomasz Raczek (fot. Paweł Rybaltowski)
Zdjęcia spektaklu i aktorów musicalu – fot. Kasia Chmura.
Zdjęcie portretowe Bartłomieja Wiater – fot. Katarzyna Widmańska