Ty druha we mnie masz… te kilka magicznych słów już na zawsze polskim fanom animacji Disneya będzie kojarzyć się z serią Toy Story.
Czy dwadzieścia pięć lat temu, czyli w 1995 roku, kiedy to animacja zaliczyła swój debiut na rynku, ktoś przypuszczał, że stanie się ona tak popularna i już na zawsze zapisze się we współczesnej kinematografii jako jedna z najlepszych bajek stworzonych we współpracy Disneya i Pixara? Tego nie wiem. Jednak śmiało mogę napisać, iż jest to zasłużony sukces, ponieważ bezdyskusyjnie każda część przygód o ożywiających zabawkach jest tak samo poruszająca i interesująca jak poprzednia.
Ostatnie dni wakacji
Wstępem tylko przypomnę, że trzecia część Toy Story zakończała się happy endem – młoda Boni przygarnęła wszystkie stare zabawki Andy’ego i stała się ich nową właścicielką. W najnowszej odsłonie serii dziewczynka jest już trochę starsza i z racji wieku musi zacząć uczęszczać do zerówki, co niestety wiąże się z tym, że będzie musiała zostawić swoich ukochanych przyjaciół w domu… Jednak zanim to zrobi, będzie musiała udać się do szkoły na dzień próbny, ten finalnie będzie się kluczowy dla głównego wątku fabularnego filmu, ponieważ to właśnie po nim nasi bohaterowie wyruszą na wakacyjną podróż, która okaże się jedną z największych i najbardziej zaskakujących przygód w ich życiu.
Niespodziewany powrót
Lata mijały, a ich uczucie wobec siebie
pozostało niezmienne… Mowa tu oczywiście o Chudym oraz jego ukochanej Bou. Zgadza się
Pastereczka, którą najbardziej kojarzymy z pierwszej części animacji wraca do
gry w Toy Story 4 i staje się jedną z głównych postaci –
zaraz obok chudego to właśnie ją najczęściej możemy podziwiać na ekranie. Sam
powrót bohaterki został świetnie wytłumaczony, stał się on na tyle logiczny, że
ciężko byłoby się spierać na temat tego, czy faktycznie jej pojawienie się jest
potrzebne, czy też nie. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na to,
jak wielką przemianę przeszła ta postać – ze skromnej i cichej, w
wojowniczą i nieprzewidywalną.
Historia Chudego i Chudego
Toy Story
4 to fantastyczne zwieńczenie dwudziestopięcioletniej historii, którą mieliśmy
okazję oglądać na ekranach kin, jak i tych w domowym zaciszu. Przez
wszystkie poprzednie części animacji mogliśmy zapoznać się z wieloma
przeróżnymi postaciami, jedne były mniej ważne, drugie bardziej, jednak zawsze
najważniejszymi zawsze byli Chudy oraz Buzz, którym
towarzyszyły takie osobistości jak Jess, Rex, Cienki, czy państwo Bulwowie. Tym
razem niestety wszyscy poza chudym poszli w odstawkę – ich rola w filmie
została ograniczona do minimum, co smuci, ponieważ ich brak odczuwalny jest
praktycznie na każdym kroku.
Nowi charyzmatyczni bohaterowie
W czwartej części Toy Story,
reżyser wraz ze scenarzystami wprowadzili do historii kolejnych zupełnie
nieznanych nam wcześniej bohaterów. Wszystko super, tylko czemu zrobili to
akurat w ostatniej części?! Na tle wszystkich nowych postaci najbardziej
wyróżniają się dwie — wiecznie przerażony i komiczny do granic możliwości Sztuciek oraz
naładowany pozytywną energią i lekko szalony Duke Caboom. Trochę
szkoda, że nie będziemy mieli okazji już nigdy zobaczyć tej dwójki na ekranie.
W sumie jest to trochę zrozumiałe, sam nie wyobrażam sobie, żeby kiedykolwiek
postała piąta część tej animacji i to nie dlatego, że bym tego nie chciał,
wręcz przeciwnie. Jednak nie wyobrażam sobie, żeby tak wzruszający i
poruszający finał tej opowieści mógłby być kontynuowany. Jak już
obejrzycie film, to zrozumiecie, o co mi chodzi.
Polski dubbing to najlepszy dubbing
Tutaj będzie krótko. Niestety prawda jest taka, że rzadko kiedy w recenzjach, artykułach, czy audycjach autor skupia się nad tym, aby docenić ciężką pracę aktorów, którzy użyczają swoich głosów poszczególnym postacią w filmach, czy serialach. Jedynym wyjątkiem od reguły są sytuację, kiedy dubbing nie brzmi zbyt dobrze lub nie do końca podoba się widzom. Ja chciałbym napisać tylko tyle, jeżeli chodzi o Toy Story 4 – czapki z głów i wielkie brawa dla Roberta Czebotara, Łukasza Nowickiego, Edyty Olszówki, Sebastiana Perdek oraz dla wszystkich pozostałych członków obsady za genialnie wykonaną pracę, która zostanie z nami już na zawsze.
Koniec, nie ma już nic
Toy Story 4 jest zapewne ostatnim filmem z serii o ożywających zabawkach. To piękne zwieńczenie i podsumowanie tej trwającej kilkadziesiąt lat przygody, która łączy pokolenia i sprawia, że dziecko chce być dzieckiem jak najdłużej, a dorosły żałuje, że dorósł. Dodatkowo animacja sprawi, że zaczniemy zastanawiać się nad własnym życiem, wędrować myślami do przeszłości, beztroskich lat, kiedy wszystko było łatwe, proste, momentami z pozoru bez znaczenia. Bezdyskusyjnie Toy Story 4 to jedna z najlepszych bajek, jakie miałem okazję oglądać w swoim życiu, dlatego też dostaje ode mnie ocenę 9/10.