W tym roku Michał Gołkowski obchodzi 10-lecie twórczości. Na pewno już niedługo będzie o tym głośno. Tymczasem 14 kwietnia zakończony zostanie cykl komorniczy. Tego dnia ukażą się dwa ostatnie tomy Areny dłużników.
„Śmierć fałszywemu Imperatorowi! Precz z Górą, wolność dla ludzi!”.
Arena Dłużników płonie w ogniu dzikiej, desperackiej rebelii, rozpętanej przez wyposażonych w płonącą Purpurą broń gladiatorów.
Archanioł Michał miota się w bezsilnej furii, rzucając przeciwko ludziom kolejne zastępy Wysłanników.
Jednak sprawy komplikują się… nie to, że „niespodziewanie”, bo w sumie nigdy nic nie było proste. Ale tym razem nawet Zek czuje, że coś jest mocno nie tak i zaczyna się gubić.
Nie to, że w przebiegu wydarzeń. Nawet nie w przestrzeni i nie we własnej głowie.
Zek zaczyna gubić się w czasie.
Trąby nieudanej Apokalipsy nadal grają swą fałszywą melodię, świat powoli pokrywa się pleśnią, niczym ostatnia kanapka zapomniana w czeluściach plecaka podczas wakacji, ale impreza przecież trwa! Nie ma zlituj, trzeba zakasać rękawy i zasuwać – gdzieś tam jest Jonasz, no i wypadałoby spotkać się z Azraelem. A może i zobaczyć własną rodzinę?
W końcu świat się sam nie uratuje!
Arena Dłużników #4
No dobra, powiedzmy to otwarcie – Rebelia na Arenie Dłużników upadła i sobie głupi ryj rozbiła, a jej niedobitkowie rozpierzchli się po całym świecie, niczym koraliki po podłodze.
Natomiast Ezekiel Siódmy, eks-Komornik, eks-Stwórca Świata, w tej chwili ponownie wciągnięty na krzywy ryj w skład Korpusu Komorniczego, ma o wiele większe problemy niż ubolewanie nad tym, że mimo swojej wiedzy z przyszłości coś zrobić lepiej, to zrobił tak samo, a w sumie to nawet gorzej.
Bo wygląda na to, że cała jego (wszech)wiedza się, delikatnie rzecz ujmując, zdezaktualizowała.
Świat, podobnie jak ciasto drożdżowe, nie lubi jak do niego zaglądać, kiedy rośnie, tykać go palcami i pokazywać znajomym. I wszystko wskazuje na to, że w jedynej wciąż działającej linii czasowej zrobił się przez to wszystko paskudny zakalec.
Ale to wszystko nic w stosunku do tego, gdzie znajduje się teraz Zek.
A to, gdzie się znajduje, to pikuś w porównaniu do tego z kim tam jest uwięziony.
No cóż – mamy siódmy tom trylogii, której zakończenie miało być nieodwołalne i ostateczne, więc chyba nic w tej książce nie może pójść ani zgodnie z planem, ani jakimikolwiek oczekiwaniami.
Jeśli masz jakieś prognozy co do tego, co się tu wydarzy, to spisz je sobie na karteczce, a potem się śmiej, widząc, jak bardzo się mylisz.
Nadchodzi najdziwniejszy koniec wszystkiego, jaki kiedykolwiek widział świat!
Z recenzji:
Naprawdę ciężko nie być skołowanym po lekturze. Tak pozytywnie oczywiście. Jak przysłowiowe gówno w przeręblu. Lektura Komornika nie jest absolutnie polecana przeze mnie osobom o słabych nerwach. Z nietolerancją laktozy, znaczy brakiem tolerancji na to co nietolerancyjne.
Lubimy Czytać
Czy da się bardziej przycisnąć bohaterów? Skondensować fabułę tak, żeby niemal każda strona była nie tylko opisem walki – regularnego mordobicia lub niemniej ciekawego konfliktu wewnętrznego głównej postaci – ale także bez skrępowania waliła czytelnika po pysku?
Popbookownik
Gołkowski stara się jak może, aby czytelnik się nie nudził, dlatego co i rusz rzuca mu ciekawe, pełnokrwiste ochłapy – sceny, które zapadają w pamięć. Czyta się szybko. Natomiast ironii, goryczy i czarnego humoru ci w „Komorniku” dostatek.
Kawerna
Uwaga dla co bardziej wrażliwych i poprawnych politycznie (lub religijnie) – ta książka z tego rodzaju poprawnością nie ma absolutnie nic wspólnego. Ale właśnie dlatego jest tak GENIALNA! Zlasować sobie w przyjemny sposób mózg taką lekturą i leżeć niemal pod stołem ze śmiechu podczas jej czytania to była czysta przyjemność!
Coś na półce
Przygotujcie się na jazdę bez trzymanki. „omornik. Arena dłużników” to totalnie zakręcona groteska. Uwaga! Nie polecam lektury wegetarianom! Bohaterowie uwielbiają rzucać mięsem!
Granice.pl
Komornik to bezpretensjonalna, lecz nieodmóżdżająca makabreska, która często przywołuje uśmiech, a czasami zimny dreszcz. Warto przeczytać i poczekać na kolejne tomy.
Gram.pl
O Autorze
Z wykształcenia lingwista, z zamiłowania historyk wojskowości i antropolog kultury. Z zawodu tłumacz języka angielskiego i rosyjskiego, bez skrępowania poruszający się po ministerialnych, sejmowych oraz telewizyjnych korytarzach i strefach VIP.
Jako pisarz zadebiutował w 2013 roku książką „Ołowiany Świt” i od tego czasu wydał rekordową ilość 26 książek osadzonych w 6 różnych uniwersach!
Jego książki krążą pomiędzy tematyką stalkerską, alternatywną historią a fantasy. Jednak bez względu na gatunek styl „Gołkosia” pozostaje niezmiennie smakowity. Jego książki są przepełnione czarnym humorem i absurdem, a pojęcia „świętości” Michał zdaje się nie uznawać.
Szczególnie widać to w serii Komornik, nawiązującej do biblijnej Apokalipsy. Natychmiast po wydaniu uznana ona została za obrazoburczą i wzbudziła wiele głosów protestu, jednocześnie zyskując jednak rzesze zachwyconych czytelników.