Przemyślana fabuła, która trzyma w napięciu a pojawiające się w tle małe miasteczko Wolsztyn tylko dodaje powieści „smaku”.
Czytelnik biorąc tę powieść w swoje ręce otrzymuje napięcie, intrygę i zagadki, które powodują, że mamy ochotę zagłębić się we wszystkie sekrety związane z tajemniczym morderstwem popełnionym w Wolsztynie.
Osobiście bardzo lubię kryminały i jak otrzymałam propozycję zrecenzowania książki Pawła Gajdzińskiego oraz razu zaświeciły mi się oczy. Już od pierwszych rozdziałów narracja jaką prowadzi autor wciąga. Dlaczego? Otóż dlatego, że czuje się w niej powiew przeszłości na własnej skórze. Głównym bohaterem jest tutaj dziennikarz Rafał Terlecki, który przyjeżdża do miasteczka z okazji rocznicy matury. Rafał na co dzień pracuje w prywatnej stacji telewizyjnej. Jego szkolny kolega, Paweł Zdanowski a aktualnie lokalny biznesmen, próbuje go zainteresować brutalnym morderstwem, które miało miejsce w owym miasteczku dwa lata temu.Ofiarą padła 16 letnia dziewczyna, której okaleczone i dosłownie zmasakrowane ciało znaleziono na terenie ogródków działkowych. Potem wręcza mu akta dotyczące tej sprawy. W jaki sposób wszedł w ich posiadanie? To okazuje się być wielką tajemnicą. Terlecki zaczyna prowadzić swoje prywatne dziennikarskie śledztwo dotyczące sprawy, która z racji okrucieństwa jak i młodego wieku ofiary wstrząsnęła mocno miasteczkiem i okolicą.
Zaczyna rozmawiać z ludźmi i okazuje się, że podobne zbrodnie miały tutaj miejsce także w dawnych powojennych czasach. Sprawa według jego oceny ma znacznie szersze tło.
Morderca został pojmany i osadzony w więzieniu ale czy to wyjaśnia motywy popełnionej zbrodni i zamyka sprawę?Małe miasteczka lubią skrywać wielkie tajemnice.
W toku prowadzonego dziennikarskiego śledztwa Rafał w archiwach odgrzebuje przerażające fakty. Okazuje się jak już wyżej wspomniałam, iż podobne mordy miały miejsce w dawnych czasach. To z kolei prowadzi go do nazwisk, za którymi stoją znani mu ludzie a także jego własny ojciec. Dziennikarz próbuje dociec jaką rolę mogli odegrać w tych zbrodniach ci wszyscy mężczyźni. W miarę jak sprawy nabierają tępa pojawia się również postać opętanego księdza Franciszka Janickiego, który to może mieć znaczącą rolę w rozwiązaniu tej sprawy. Prawda, która zaczyna wychodzić na światło dzienne okazuje się być bardziej szokująca niż można się początkowo spodziewać, pociąga za sobą nieoczekiwane konsekwencje dla bohaterów. Terlecki zaczyna łączyć kropki i nie może uwierzyć, że w tak małym miasteczku na przestrzeni kilkudziesięciu lat wydarzyło się tyle złego.
W powieści Piotra Gajdzińskiego bardzo mocno dominuje zarówno historyczne jak i polityczne tło co bardzo podkręca fabułę i napędza narrację. Czytelnik nie ma kiedy popaść w nudę podczas czytania co dość często zdarza się jeśli chodzi o kryminały. „Sierociniec Janczarów” wciąga w zasadzie od pierwszego rozdziału. Dlaczego? Bo nie słabnie napięcie, owszem momentami autor wyhamowuje żeby w kolejnym rozdziale wprowadzić czytelnika na naprawdę duże obroty. Język jakim posługuje się autor jest przede wszystkim nie wydumany, prosty a to jest według mnie bardzo ważne w powieściach kryminalnych.
Podsumowanie
Podsumowując ,powieść w mojej ocenie była bardzo fascynująca, autor w fajny sposób balansował pomiędzy różnymi okresami czasu, co spowodowało, iż fabuła zyskała niezwykłą głębię. Myślę, że to, iż Piotr Gajdziński jest historykiem i dziennikarzem wpłynęło na jakość i autentyczność przedstawionej historii. Czy polecam „Sierociniec Janczarów”? Zdecydowanie tak, jeśli ktoś ma ochotę popaść w wir czytania przez długie godziny i nie móc oderwać się od książki opowiadającej o mnożących się tajemnicach, których rozwiązanie zarówno zaskoczy jak i zszokuje. Na uwagę zasługuje również fakt, że niektóre motywy powieści zostały trochę niedopowiedziane. Bardzo się cieszę, że dostałam możliwość przeczytania i zrecenzowania owej książki ponieważ uwielbiam powieści, w których dynamiczność akcji a poszczególne wątki tworzą harmonię, co znacznie pobudza fascynację czytelnika.