Twórczość filmowa Janusza Majewskiego stanowi zbiór tak różnorodny, jak i trudny do krótkiego, całościowego opisu. Podobnie jest zresztą z całą jego bogatą twórczością artystyczną, obejmującą przecież nie tylko kinowe filmy fabularne i wczesne krótkie metraże, ale też filmy telewizyjne (np. Błękitny pokój [1965] czy Ja gorę [1968]), seriale (np. Królowa Bona [1982], Siedlisko [1999] itd.), a także rozmaite opowiadania i powieści.
Pośród samego dorobku filmowego Majewskiego można dostrzec dzieła różnych gatunków, utrzymane w różnych konwencjach oraz odmiennej tonacji. Odnajdziemy tutaj zarówno debiutancką, kameralną komedię Sublokator (1967), kryminał Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię (1969) na podstawie powieści Krzysztofa Kąkolewskiego oraz poważny dramat sądowy Sprawa Gorgonowej (1977), inspirowany głośnym przedwojennym procesem Rity Gorgonowej. Jeszcze do innej kategorii należałoby zaliczyć Zaklęte rewiry (1975) – prawdopodobnie najbardziej ceniony film Majewskiego, w którym adaptuje on autobiograficzną powieść środowiskową Henryka Worcella do stworzenia uniwersalnej opowieści inicjacyjnej o poznawaniu życia przez młodego Romana Boryczkę (Marek Kondrat). Jak zatem można scharakteryzować bogaty dorobek filmowy autora Lekcji martwego języka (1979) i czy mamy po co do niego wracać?
Charakterystyka kina według Janusza Majewskiego
Jednym ze wspólnych mianowników twórczości Majewskiego było traktowanie literatury jako częstego źródła inspiracji i materii adaptowanej na potrzeby filmu – zarówno w przypadku pełnometrażowych dzieł fabularnych, jak i tych krótszych, kręconych dla telewizji, jak np. Markheim (1972) na podstawie opowiadania Roberta Louisa Stevensona. Co istotne, wybierane przez Majewskiego teksty były nierzadko dziełami nieco zapomnianymi i pogardzanymi, już z rzadka trafiającymi w ręce czytelników. Wśród nich można także dostrzec nieodłączną dla całej twórczości autora różnorodność – dzieła odmienne gatunkowo, polskie i zagraniczne, krótkie i obszerne, przenoszone na ekran dekady po swojej premierze lub też, jak Lekcja martwego języka Andrzeja Kuśniewicza, dwa lata po ukazaniu się ich pierwszego wydania.
W filmach Majewskiego można także dostrzec stałe zwracanie się ich autora ku przeszłości, widoczne chociażby w nakręconych jako jedne z ostatnich Excentrykach, czyli po słonecznej stronie ulicy (2015) czy Czarnym mercedesie (2019). Za pośrednictwem ekranizowanej literatury chętnie powracał on do czasów dwudziestolecia międzywojennego, jak również do okresu zmierzchu monarchii austro-węgierskiej czy jeszcze wcześniejszych okresów historycznych, widocznych chociażby w jego nietypowym filmie grozy Lokis. Rękopis profesora Wittembacha (1970). Skupienie na przeszłości i jej obecność w centrum zainteresowań twórcy Zaklętych rewirów były zresztą wprost wyrażane przez niego samego w udzielanych wywiadach. Zdradzał on, jak częstym impulsem do realizacji kolejnych dzieł i przyczyną doboru adaptowanych utworów była właśnie fascynacja tym, co minęło. Dotyczy to zwłaszcza literatury międzywojennej, na podstawie której Majewski nakręcił jedne ze swoich szczytowych osiągnięć:
W literaturze międzywojennej szukam przeszłości, korzeni, tego, co mi zabrano, sięgam do niej, aby ukoić uczucie wydziedziczenia. Urodziłem się w Lwowie, po wojnie jako czternastolatek znalazłem się w Krakowie. Straciłem swoje korzenie. Zorientowałem się, oczywiście nie od razu, że coś mi odebrano. Przeszłość, piękno, elegancję tamtej epoki. W głowie zostały jakieś obrazki, do których wracałem, jakieś reminiscencje, które potem pojawiały się w filmach.
(Taras, 2006, s. 26)
Z nieustannym powracaniem Majewskiego do przeszłości wiążą się również dwie inne istotne, wyraźnie dostrzegalne cechy jego twórczości. Pierwszą z nich jest całkowite odcięcie się od bieżących, gorących tematów politycznych, społecznych czy narodowych. W takim podejściu do kina Majewski upatrywał zresztą jednej z głównych przyczyn, dla których w latach 70. udało mu się pozyskać do współpracy wielu zdolnych aktorów tamtego okresu:
Teraz jeszcze wyraźniej widzę, że zjednywałem ich sobie nie tylko rosnącym z roku na rok dorobkiem i coraz lepszą reputacją, ale też tematami, w których nie było partyzantów, partii, problemów społecznych, rozdzierających pytań o sens naszych klęsk (bez odpowiedzi), ale propozycja inteligentnej zabawy, rozrywki dla umysłu i oczu.
(Majewski, 2006, s. 107)
Wspomniana przez Majewskiego „rozrywka dla umysłu i oczu” także zdaje się być jednym z punktów wspólnych dla wielu jego filmów. Pragnienie reżysera do zaoferowania widowni „inteligentnej zabawy” pozwala wytłumaczyć nie tylko dobór przenoszonych na ekran utworów, ale także zmiany, jakich dokonywał na pierwowzorach literackich swoich produkcji. Sugerują to zresztą same jego wypowiedzi, gdzie twierdził on, iż w poznawanych lekturach szuka „również materiału na spektakl, na kino” (Taras, tamże, s. 26).
Ostatnią, ale jakże znaczącą cechą twórczości Majewskiego, było skupienie na formie filmowej, narracji i estetyce, nierzadko nawet bardziej niż na problematyce czy przesłaniu utworu. Wagę, jaką Majewski do nich przywiązywał, również doskonale wyrażają jego własne słowa:
W filmie najbardziej interesuje mnie strona formalna. Praca nad formą, rozumianą jako pewnego rodzaju mechanizm, kompozycja elementów artystycznych i myślowych, jest dla mnie źródłem osobistej i najgłębszej satysfakcji. Ten swoisty formalizm jest chyba moją główną słabością, ale może i siłą, motorem wszystkich moich poczynań.
(Janicka, 1973, s. 13)
Tak naprawdę moją pasją jest jednak film i forma filmowa. Nie zależy mi tylko na opowiadaniu historii. Równie ważne jest to, jak są opowiadane.
(Taras, tamże, s. 29)
Skoncentrowaniu Majewskiego na formie filmowej towarzyszyła również ambicja zademonstrowania swoich umiejętności jako filmowego rzemieślnika. Popychała go ona do sięgania po różne gatunki i podejmowania kolejnych artystycznych wyzwań, dzięki czemu jego dorobek obfituje w obrazy tak różnorodne pod względem atmosfery, tonu czy obranej konwencji:
Myślę, że w gruncie rzeczy zawsze chciałem przede wszystkim udowodnić, że potrafię robić film. To znaczy komedię, kryminał, widowisko, pastisz. Taka ambicja majsterkowicza, który chce pokazać, że sam potrafi zrobić samolot, który będzie latał.
(Janicka, tamże, s. 13)
Majewskiego recepta na przetrwanie kina (jego i nie tylko)
Ktoś mógłby pochopnie zdeprecjonować filmy Majewskiego jako „przerost formy nad treścią” i kino obojętne na istotne sprawy społeczne, jakie miały miejsce chociażby w latach 70., kiedy to kręcił jedne ze swoich najważniejszych obrazów. Być może faktycznie przez historyków kina są to dzieła słabiej zapamiętane ze względu na brak upolitycznienia i chęci ustosunkowania się do historii czy bieżących problemów. Jednak to właśnie nacisk Majewskiego na nastrój, estetykę oraz inteligentną, perfekcyjnie zrealizowaną rozrywkę czyni jego dzieła zrozumiałymi i satysfakcjonującymi także dla dzisiejszego widza. Jego filmy nie odpowiadały na potrzebę czasu – są zdolne trafić do publiczności każdych czasów, oferując jej cały wachlarz emocji i doznań. Takie kino – nie zarezerwowane dla wąskiego grona filmoznawców, a szerokiej widowni – nie tylko jest w stanie trafić do odbiorców każdej epoki, ale też przedłużyć żywotność samej kinematografii. Trafnie ujął to zresztą sam Majewski, którego słowa stanowią chyba najlepszą puentę do podsumowania jego wyjątkowego na tle większości polskich twórców podejścia do filmu:
Gdybym mógł sam sobie wybrać czas i miejsce działania, chciałbym być reżyserem w Hollywood w latach czterdziestych. To najwspanialsza epoka kina. Dysponowało już swobodą techniczną, stwarzało na ekranie autonomiczny i fascynujący świat, miało szeroki i wierny krąg odbiorców. Niestety, nie ma już takiego kina i nigdy nie będzie. A ja naiwnie chciałbym ciągle takie właśnie kino ratować, przedłużyć mu życie chociaż trochę. Kino jest sztuką masową, jeśli w ogóle jest sztuką; bez widzów nie istnieje. Oni są głównym składnikiem tej substancji, złożonej z obrazu na ekranie, ludzi na widowni i wytwarzającej się między ekranem i widownią swoistej magii. Sala nabita ludźmi; widzowie z zapartym tchem śledzą losy bohaterów, z którymi się identyfikują; to jest prawdziwe kino!
(Janicka, 1973, s. 13)
Źródła:
Janicka Bożena, Obraz ręcznie malowany mechanicznym pędzlem, „Kino” 1973, nr 9.
Majewski Janusz, Ostatni klaps. Pamiętnik moich filmów, Warszawa: Wydawnictwo Autorskie, 2006.
Taras Katarzyna, Fascynuje mnie to, co minęło, „Kino” 2006, nr 4.
Wierski Dominik, „Zaklęte rewiry” Janusza Majewskiego według Henryka Worcella. Od portretu środowiskowego do opowieści o inicjacji i przeszłości, [w:] Od Mickiewicza do Małowskiej. Filmowe adaptacje literatury polskiej, red. Tadeusz Lubelski, Kraków: UNIVERSITAS, 2014.
Wojnicka Joanna, Janusz Majewski – literatura i styl, [w:] Autorzy kina polskiego, red. Grażyna Stachówna, Joanna Wojnicka, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2004.