Kempton Bunton (Jim Broadbent) to zmęczony życiem starszy pan, zarabiający marnie jako kierowca taksówki. Gdyby nie pomoc jego żony (Helen Mirren) pewnie nie mieli by co do garnka włożyć. Niby żyją zgodnie ale od początku widać, że wisi między nimi jakieś napięcie. Teoretycznie jest to typowe zjawisko w małżeństwach z długim stażem, jednakże tutaj chodzi o coś więcej.

Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze….?!ale nie tylko
Między małżeństwem wybuchają mniejsze i większe kłótnie dotyczące zarówno kiepskiej sytuacji finansowej- Wielka Brytania lat 60-tych to nie był kraj dla starych ludzi, ale także wisi między nimi inne napięcie. Dorothy nie potrafi wybaczyć mężowi tragicznego w skutkach błędu z przeszłości. Błędu przez który straciła życie ich ukochana córka. Jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że mimo upływu lat cicho cierpi nie tylko ona ale i jej mąż. Jego poczucie humoru i często rzucane żarty stanowią swego rodzaju maskę, za którą kryje się jego żałoba.
Anglia w latach 60-tych była miejscem, gdzie mieszkając w mniejszym miasteczku takim jak Newcastle ciężko było znaleźć dobrze płatną pracę, zwłaszcza kiedy miało się już swoje lata.
Kim był tytułowy “Książę” i jaki miał związek z Kemptonem?
To obraz autorstwa Francisca Goi przestawiający księcia Wiellingtona. Nagle w niewyjaśnionych okolicznościach znika z National Gallery w Londynie. Obraz wart jest 140 tysięcy funtów. Czy starszy pan mógłby dopuścić się tak zuchwałej kradzieży i prawie niepostrzeżenie wynieść z galerii obraz, który nagle znajduje się u niego w domu? Z tego miejsca zachęcę Was na wybranie się do kina aby sprawdzić czy Kempton Bunton był winny czy nie.
Jeśli scenariusz kuleje sytuację ratuje znakomita gra aktorska.
W przypadku “Księcia” troszkę tak ale nie do końca. Początkowo fabuła może wydawać się nieco blada i mało dynamiczna ale film rozkręca się bez pośpiechu jak by reżyser dawał widzom czas na znany wszystkim brytyjski” tea time”. Widz może spokojnie wgryźć się w fabułę i zadecydować któremu z bohaterów bardziej kibicuje. Dorothy grana przez Helen Mirren to mistrzyni drugiego planu. Teoretycznie w cieniu męża, bo to on napędza głównie akcje, ale jednak jej cięte riposty rozpięte pomiędzy ich kłótniami oraz mimika twarzy doskonale dopełniają całość.

“Książę” to film w dużej mierze mówiący o cierpieniu wywołanym przez stratę kogoś bliskiego i o tym jak intymne emocje temu towarzyszą. Film bawi oraz wzrusza. Pokazuje, że przeciwieństwa się przyciągają i razem tworzą wspaniałą całość. Pan Bunton to marzyciel, któremu świat poezji nie jest obcy. Pani Bunton z kolei to pragmatyczka twardo stąpająca po ziemi. Tak różni ale jednak trwają razem tyle lat. Jeśli lubicie filmy, w których nie wszystko jest od razu oczywiste to zachęcam do wybrania się na seans.