„Lepiej żyć rok jak tygrys niż 20 lat jak żółw” to słowa jakie często powtarzał Nikodem Skoratczak pseudonim „Nikoś” bohater najnowszego filmu Macieja Kawulskiego. Historia „króla wybrzeża” opowiedziana słowami tajemniczej kobiety. Historia człowieka, który chciał mieć cały świat. Maciej Kawulski wraca na mafijne podwórko i przekazuje nam opowieść o człowieku, którego znała cała Polska.
Film zaczyna się od najmłodszych lat bohatera, pokazuje środowisko w jakim dorastał. Surowego ojca, który trzymał go twardą ręką,zapracowaną matkę, pierwsze epizody związane z zawodem cinkciarza, handel bursztynem, kradzież aut, założenie i budowanie grupy przestępczej, ucieczkę z niemieckiego więzienia, liczne romanse Nikosia, aż po moment stania się legendą gangsterskiego świata. Pokazuje Trójmiasto z czasów PRL, które nie było tylko biedą i patologią ale miastem które miało kontakt z zachodem. Niemniej jednak film nie jest ani dokumentem ani klasyczną biografią. Osoby, którym nie są obce filmy Kawulskiego szybko zauważą, że w ciekawy sposób historia Nikosia przeplata się z historią opowiedzianą w poprzednim filmie twórcy „Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa”.
wtonacjirecenzji: „Jak pokochałam gangstera”
W rolę Nikosia wcielił się Tomasz Włosok, który według mojej oceny mimo innej aparycji niż miał Skotarczak doskonale poradził sobie z odtworzeniem jego postaci.
Historia Nikosia to w dużej mierze opowieść kobiet, jego żon, kochanek, dziewczyn które w mniejszym lub większym stopniu pojawiły się w życiu gangstera. W filmie przeplatają się różne wątki z życia „Nikosia”.Pokazany został on zarówno jako dobry ojciec i kochający mąż- ostry chów jego ojca wyzwolił w nim dobro, ale również jako budzący respekt boss mafii lubiący kobiece towarzystwo i nie stroniący od używek człowiek. Niemniej jednak w filmie ani razu nie został przedstawiony jako brutalny, bezwzględny przestępca. Być może celem twórców filmu nie było wyrównanie proporcji między sympatią a antypatią do bohatera.
Trzy godzinna opowieść o charyzmatycznym człowieku, któremu nie można odmówić męskiego wdzięku, o gangsterze we włoskim stylu Czy taki był prawdziwy Nikodem Skotarczak?
O Nikosiu podczas wywiadu z młodym dziennikarzem opowiada starsza, tajemnicza kobieta (w tej roli Krystyna Janda). Jak można się domyślić była to osoba bliska bohaterowi, wie o nim praktycznie wszystko. Mówi o jego przyzwyczajeniach, słabościach o jego licznych romansach ale nie ocenia w sposób negatywny. Można domyśleć się, że był w jej życiu bardzo ważny. Snuje opowieść naszpikowaną ciekawymi faktami z jego życia co generalnie bardzo mocno pokrywa się z prawdziwymi wydarzeniami jakie miały miejsce w latach świetności bossa.
Nikoś,Komo, Pershing, Malizna, Silvio….
W historii o Nikodemie Skotarczaku nie mogło zabraknąć tych postaci, które mimo iż były tylko uzupełnieniem obrazu o nim to doskonale spajały się z tłem jego świata. Na duże wyróżnienie zasługuje tutaj Sebastian Fabijański wcielający się w osobę Silvio. Grana przez niego postać, myślę że w sposób celowy, została mocno przerysowana wręcz karykaturalnie ale w ostatecznym rozrachunku dało to efekt jazdy bez trzymanki. Całe to jego szaleństwo, wypisane w oczach spowodowało, że ja jako widz absolutnie go kupiłam.
Pershing (Dawid Ogrodnik), Malizna w filmie nazywany Maggi (Janusz Chabior) i Komo (Antoni Królikowski) to już mniej barwne postacie ale nie można im odmówić autentyczności.
„Jak pokochałam gangstera” to ewidentnie jednak spektakl jednego aktora Tomasza Włosoka, który myślę, że wycisnął ze swojej roli najwięcej jak się dało.
„Jak pokochałam gangstera” czyli jakie kobiety go kochały.
Wszystkie kobiety bohatera to w dużej mierze tylko dodatek do tej barwnej opowieści ale jakże ważny. Najbardziej rozbudowane role miały tutaj Agnieszka Grochowska i Magdalena Lamparska. Pierwsza z nich nazywana Czarną- kochanka Nikosia do której zawsze wracał (jak można się domyślić to właśnie ona jest tą starszą kobietą, która w roli narratora opowiada nam historie gangstera) oraz Halinka druga żona. Reszta kobiet to raczej uległe kochanki czy dziewczyny lekkich obyczajów, które bardzo chciały zbliżyć się do króla wybrzeża i wiele by dały za chociażby okruch zainteresowania z jego strony.
„Big in Japan”, klimatyczne Trójmiasto
Muzyka jak zawsze w filmach Kawulskiego robi swoją robotę, podkreślając każdą scenę w której została użyta mimo,że nie wszystkie utwory pochodzą z lat w których została osadzona fabułą filmu. Utwór „Big in Japan” zarówno w wykonaniu Guano Apes jak i Ane Brun to prawdziwy smaczek jeśli chodzi o ścieżkę dźwiekową. Dodatkowym atutem produkcji jest klimat Trójmiasta z tamtych lat. Wszystko to sprawia, że film jest prawdziwym sztosem.